Marienburg.pl Strona Główna Marienburg.pl
Nasze Miasto, Nasza Pasja...

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
 Ogłoszenie 

Ta witryna korzysta z plików cookie. Możesz wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach przeglądarki.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w naszej Polityce dotyczącej "cookies"

Chronimy Twoją prywatność
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w temacie o RODO


Poprzedni temat «» Następny temat
KOTOMANIA
Autor Wiadomość
Grażyna 
GML

Pomogła: 8 razy
Wysłany: Sob 20 Lut, 2010 21:45   KOTOMANIA

Zgodnie z przyzwoleniem, wbrew wrogim siłom, otwieram nowy wątek. Niech w nim ożyją ukochane Futrzaki, które odeszły do azylu doglądanego przez Św. Franciszka i niech żyją te, którym umilamy życie, a one nam.

Moja pierwsza przygoda z kotem: 1972 Lisewo Malb.
Gospodyni, u której wynajmowałam moje pierwsze mieszkanie miała młodą kotkę. Gdy kicia dorosła do macierzyństwa, przyszła powić swoje pierwsze potomstwo w moim mieszkanku. Zrobiłam jej legowisko w kartonie. Po jakims czasie odczuła potrzebę wyjścia na dwór i zaczęła się nerwowo kręcić - wchodziła do kartonu, wychodziła, tak jakby bała sie zostawić kocięta same. To był ranek następnego dnia po porodzie. Akurat byłam w szlafroku, wzięłam więc kocięta z kartonu i włożyłam do kieszeni szlafroka, pokazałam kotce gdzie są, a nastepnie wypuściłam ją na dwór. Wróciła po parunastu minutach i miauczeniem domagała się zwrotu dzieci. Uklękłam i pokazałam jej kieszeń, w której spały 3 maleństwa. Mićka ostrożnie wyjmowała jedno po drugim i zanosiła do legowiska. Nastepnego dnia patrzę, a Mićka stoi z kociakiem w pysku przede mną. Z początku nie zorientowałam się o co chodzi, ale ona położyła mi maleństwo przed nogami i poszła do kartonu. Ubrałam szlafrok i włożyłam przyniesione kociątko do kieszeni. Mićka natychmiast przyniosła resztę i pomaszerowała do drzwi. Nastepnym razem spacer był dłuższy. Potem to należało do codziennego rytuału: Mićka niesie kociaka w pysku, ja szybko wskakuję w szlafrok i niańczę kocięta, a ona "lata po wsi". Tak zostałam " kocia niańką".
Później, ponieważ moja gospodyni już tej kotki i jej dzieci nie chciała, a ja miałam różne zajęcia podczas wakacji, zawiozłam Mickę i jej potomstwo do Zakładów Zbożowych na Piaskach w Malborku, gdzie pracowała moja mama. Tam Mićka zdobyła sobie wielkie uznanie za łowność i pracowała "na etacie" w PZZ. Jej potomstwo było wręcz rochwytywane przez pracowników. Bura, pręgowana Mićka była prawdopodobnie pra-pra- pra .....babką wielu malborskich kotów.
Ostatnio zmieniony przez Grażyna Sob 20 Lut, 2010 21:50, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Siostra Irena 
Administrator



Pomogła: 14 razy
Wysłany: Wto 30 Mar, 2010 01:07   

Grażyno, kiedy kolejna przygoda? :-D
_________________
Surge Polonia
 
 
Grażyna 
GML

Pomogła: 8 razy
Wysłany: Wto 30 Mar, 2010 09:48   

No cóż... nie chciałam tak posta pod postem i chciałam dać wypowiedzieć się innym kotomaniakom.

Agatka.

Był ciemny, deszczowy, jesienny wieczór 1977 r. Mieszkaliśmy wówczas w mieszkaniu znajdującym się na poddaszu Urzędu Gminy w L. Okno kuchenne znajdowało się w wybudówce na dość stromym dachu. Przygotowując kolację usłyszałam nagle żałosne, cieniutkie miauczenie. Z początku nie mogłam się zorientować skąd ono dobiega. Wyszłam na korytarz - tam ani śladu kociaka. Dopiero gdy otworzyłam okno, zauważyłam, że w rynnie drga mały ogonek i żałosny głosik dobiega stamtąd. Zaczęłam nawoływać i kociątko jakoś dało radę wdrapać się po dachówkach do mojego okna. Była to ok. 5 - tygodniowa kociczka. Skąd wzięła się w rynnie dwupiętrowego budynku - do dziś pozostaje dla mnie zagadką. Agatka, bo tak ja nazwałam, zadomowiła się, rosła i zaczęła spełniać częściowo rolę "niańki" mojej paromiesięcznej córeczki. Gdy tylko dziecko zapłakało, Agatka biegła do pokoju i zaczynała spacer po poręczy łóżeczka. Dziecko przestawało płakać i obserwowało kociaka. Gdy Agata dorosła, zaczęła tęsknić za męskim towarzystwem. Musiałam ją wieczorem wynosić i organizować jej randki, chociaż z początku strasznie bała sie otwartej przestrzeni. Później zmieniliśmy mieszkanie, ale Agatka jakoś nie mogła się w nim znaleźć. Po nastepnym okresie randek, na które już sama się wybierała, powiła potomstwo w stodole pobliskiego gospodarza, a potem już przeniosła się do niego na stałe. Nie próbowałam jej odzyskać, bo wiedziałam, że czuje sie tam "na swoim miejscu".
 
 
Gdańszczanka 
Zwiedzacz


Wysłany: Wto 30 Mar, 2010 16:46   

czekamy na więcej!!! świetne to Twoje opowieści!
_________________
...ze słońcem w kieszeni i chmurą gradową...
...i mściwym toporem krzyżackim....
 
 
 
Siostra Irena 
Administrator



Pomogła: 14 razy
Wysłany: Wto 30 Mar, 2010 16:50   

Gdańszczanka napisał/a:
czekamy na więcej!!! świetne to Twoje opowieści!

Zgadzam się. Są wzruszające a zarazem pogodne :ok:
_________________
Surge Polonia
 
 
Linka 
Mistrz
Bride of Francula


Pomogła: 8 razy
Wysłany: Wto 30 Mar, 2010 16:51   

Każdy kotek ma swoją ciekawą historię :-) Ładnie je opowiadasz, Grażyno :ok:
_________________
.............................................
 
 
Grażyna 
GML

Pomogła: 8 razy
Wysłany: Wto 30 Mar, 2010 21:29   

Mruczek

Zanim o nim opowiem, muszę wyznać, że nie jestem tylko miłośniczką kotów. Ogólnie kocham zwierzęta i czasem mam wrażenie, że wolę je od ludzi (przynajmniej niektórych...) Od małego wychowywałam się z psami, a potem wychowałam ich też kilka równolegle z kotem lub kotami.
Pewnego dnia przygarnęłam podrzuconego we wsi, bokserowatego kundla i nazwałam go Dingo. Dingo był wiernym spokojnym psem. Zawsze około godz. 19.00 wskakiwał na fotel i układał sie do snu. Pewnego wieczora, późnym latem Dingo nie przyszedł o zwykłej porze z podwórza, na nic zdały się nawoływania. Nie było go w nocy, nie zjawił się rankiem. Około południa przybiegł do mnie synek sąsiadów i powiedział, że Dingo leży w trawie za szkołą i się nie rusza. Rzeczywiście, biedny Dingo został najprawdopodobniej potrącony i dobiegł na to miejsce by skonać.
Nie będę ukrywać, że bardzo płakałam, bo przywiazałam się do tego zwierzaka.
Nastepnego dnia mąż wziął córeczki i pojechał pomagać siostrze przy żniwach, gdy wrócili, córeczki niosły małego czarnego kotka z białymi łapkami i białym krawacikiem - mamuś to dla ciebie, żebyś już nie płakała po Dingo. Kochane dzieciaki upatrzyły u cioci, której kotka akurat miała młode i wybrały dla mnie kociaka.
Nowy lokator dostał na imię Mruczek.
Miał bardzo ciekawy charakter. Chociaż był bardzo łownym kotem i nieraz widziałam jego sukcesy, to w mieszkaniu nie napastował przez całe swoje 10 - letnie życie innych zwierząt. A było w domu małe Zoo... białe myszki, świnki morskie, dwa akwaria i gołąb z przetrąconym skrzydłem siedzący w kuchni na pałąku, wiklinowego koszyka. Wiosną pojawiały się jednodniowe kurczaczki, które trzeba byłotrochę odchować, zanim zamieszkały w kurniku. Gdy czyściłam karton w którym siedziały pod żarówką, wypuszczałam je na kuchenną podłogę. Mruczek wówczas kładł się na środku, a pisklaki biegały wokół niego i skakały po nim. Czasem kilka wskakiwało mu na grzbiet i siadało rzędem, grzejac łapki na futerku. Potem Mruczek czekał, aż usną w kartonie i wsłuchiwał się w cichutki świergot. Często kładł się koło akwarium z białymi myszkami i oglądał ich bieganie jak program telewizyjny, ale spokojnie, bez "morderczego błysku" w oczach. Lubił też gotowane opieńki i buraczki.
Gdy Mruczek miał już parę lat, do domu zawitał szczeniak owczarka niemieckiego. Mruczek natychmiast zaczął mu "ojcować". Pilnował śpiącego Ajaksa, czuwając przy jego legowisku, jeśli szczeniakowi zdarzyła się mokra "katastrofa", Mruczek natychmiast próbował to ukryć, zawijając chodnik nad plamą. Ajaks wyrósł na mądrego, silnego wilczura, ale do "przybranego ojca" zawsze odnosił się z wielką czułością.
Pewnego roku, krótko przedświętami Bożego Narodzenia wydarzyło się nieszczęście. Ajaks przepadł. Poszedł pobiegać wieczorem w kagańcu i nie wrócił. Nie było go ani żywego, ani martwego. Rozpacz. Mruczek chodził po dworze i nawoływał przyjaciela, w domu obwąchiwał wszystkie miejsca, gdzie pies się kładł. Wydarzenie to zbiegło się z przygotowaniami do świąt. Mąż z sąsiadem kupili na spółkę świniaka i oprawione półtusze wnosili do domu, Mruczek był tego świadkiem. Sąsiad żartował, że kot będzie miał wyżerkę, ale w oczach Mruczka zauważyłam raczej przerażenie. Następnego dnia na wycieraczce sąsiadów znalazła się dorodna, śmierdząca kupa. Tak samo było następnego dnia, i nastepnego i nastepnego... Nie mogłam najpierw zrozumieć, co mu się nagle stało, przecież nigdy wcześniej tego nie robił? Dopiero po wielu tygodniach, analizując wszystkie wydarzenia, doszłam do wniosku, że kocisko widząc świńską półtuszę i czując świeżą krew, skojarzył to ze zniknieciem Ajaksa i prawdopodobnie pomyślał, że były to zwłoki psa. Jego brudzenie na wycieraczkę, było najwyraźniej zemstą za udział sąsiada w tym "zabójstwie".
Potem Mruczek wychował jeszcze skundlonego spanielka Hektora i przemiłą brązową kundlczkę Alfę. Alfa miała niesamowity talent do noszenia w pysku różnych przedmiotów, a także do łapania nornic na szkolnym boisku. Gdy Mruczek zrobił się już niedołężny, Alfa przynosiła mu do domu w pyszczku lekko podduszone, ale żywe jeszcze polne myszy i kładła mu koło łapek. Mruczuś jednak już nie mógł konsumować tych prezentów. Pewnego dnia nie wstał z legowiska i w nocy cicho odszedł na wieczne łowy.
Alfa wyła nastepnego ranka, gdy szliśmy go pochować w ogródku.
Ostatnio zmieniony przez Grażyna Wto 30 Mar, 2010 21:35, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Siostra Irena 
Administrator



Pomogła: 14 razy
Wysłany: Wto 30 Mar, 2010 21:44   

Grażyna napisał/a:
Ogólnie kocham zwierzęta i czasem mam wrażenie, że wolę je od ludzi

To tak jak ja.
Dzięki Grażyno za kolejną, niesamowitą opowiastkę :kciuki:
_________________
Surge Polonia
 
 
Linka 
Mistrz
Bride of Francula


Pomogła: 8 razy
Wysłany: Wto 30 Mar, 2010 21:49   

Grażyna napisał/a:
Czasem kilka wskakiwało mu na grzbiet i siadało rzędem, grzejac łapki na futerku. Potem Mruczek czekał, aż usną w kartonie i wsłuchiwał się w cichutki świergot.

Jezu, chciałabym zobaczyć, musiał być to przesłodki widok! :-)

Grażyna napisał/a:
Jego brudzenie na wycieraczkę, było najwyraźniej zemstą za udział sąsiada w tym "zabójstwie".

Niezwykły kot, niezwykłe psiaki i niezwykła pani, która to wszystko zaobserwowała i opisała :peace:
_________________
.............................................
 
 
Ichu 

Pomógł: 1 raz
Wysłany: Sro 31 Mar, 2010 07:30   

Tylko pozazdrościć, że trafiłaś na tak wdzięczne i oddane zwierzęta. Mój łapserdak, 10 letni kocur, niestety potrafi być miły tylko wtedy, gdy wróci z kilkudniowych orgii i drze mordę "JEEEEŚĆ!" ;) Ale widocznie taka jego natura - podobno bure pręgowane koty tak mają. A taki był słodki jak był mały. Biegał po całym mieszkaniu, czasem też schował się w reklamówce czy kartonie i ni stąd ni zowąd "atakował" nasze nogi. Aż przyszedł czas, kiedy odkrył drogę z balkonu do ogródka i od tej pory jest tylko gościem w domu. Za każdym razem jednak wszyscy cieszą się gdy wróci, choć pojawia się tylko na 10 minut.
 
 
Grażyna 
GML

Pomogła: 8 razy
Wysłany: Sro 31 Mar, 2010 12:08   

Generalnie każdy rodzaj zwierząt ma cechy charakterystyczne właściwe swojemu gatunkowi, jednak każdy osobnik ma jeszcze swój indywidualny charakter. Tak jak nie ma ludzi postepujacych identycznie, tak samo psy, czy koty nawet tej samej rasy bedą się zachowywały różnie. Najlepiej od małego obserwować zwierzaka, pozytywne zachowania rozwijać i pogłebiać, a nieporządane natychmiast starać się wyeliminować.
Wychowujac młode szczenieta wiedziałam, że nie wolno bić psiaka za to, że nabrudził. Mały piesek, gdy się wyśpi, natychmiast ma ochotę na załatwienie potrzeby. Gdy widziałam, że szczeniak gramoli się z posłania natychmiast wynosiłam go na dwór na trawę, a jeśli już "zrobił swoje" głaskałam go, niosłam do domu i dawałam coś smacznego do jedzenia. Po niedługim czasie (różnie to u niektórych trawało) maluch po przebudzeniu biegł w kierunku drzwi. Wtedy natychmiast na dwór. Dorosły pies, czy suka, potrafią wstrzymać mocz, młode szczenięta właściwie "muszą" natychmiast. To odruch jeszcze z niemowlęctwa, gdy po przebudzeniu młode zaczynają ssać matkę, a ona je w tym czasie "wypróżnia" - liżąc po brzuszkach i wylizując okolice narządów wydalniczych, połykając odchody młodych. Podobnie robi kotka swoim kociętom, dlatego nigdy nie znajdujemy odchodów młodych na legowisku. Kiedy już kociaki zaczynają chodzić, najlepiej umieścić płaską kuwetę (ja czasem wykorzystywałam stare blachy do pieczenia) w pobliżu legowiska - tak, żeby miały blisko. Z poczatku kociaki traktowały zwirek jak zabawkę, ale ja drapałam ich łapkami dołki. Gdy jeden z kociaków "podłapał" o co chodzi i załatwił się natychmiast zagrzebując, nastepne wąchały i zaraz go naśladowały. Prawda jest taka, że małego kociaka można o wiele szybciej nauczyć czystości, niż szczeniaka.
Miałam kiedyś owczarka alzackiego, którego nauczyłam dawać głos na polecenie i na nieznaczny ruch ręką zaprzestania szczekania. Robiłam później wśród kolegów i koleżanek pokazy, na których Dżek rozwiązywał rozmaite zadania matematyczne. Wyszczekiwał wyniki mnożenia, dzielenia, dodawania i odejmowania, rozwiązywał nawet zadania z treścią - wszystko zależało od tego, czy jego pani, czyli ja - potrafi to zadanie rozwiazać. (miałam wtedy 12 lat). Podczas tych popisów oczywiście pies dostawał zawsze nagrodę po każdym dobrze rozwiązanym (wyszczekanym) zadaniu.
Mojego skundlonego spanielka nauczyłam przynoszenia kapci, podawania paczki papierosów i zapałek, których to przedmiotów musiał poszukać na stole. Umiał też wyszczekać dzień dobry po angielsku (hauuu doow jooo doooow - tak to mniej więcej brzmiało). Nosił w pyszczku plastikowe wiaderko i szedł z nim do kuchni szkolnej po kostki dla siebie. Ale był tzw. "psem na suki". gdy tylko jakaś we wsi się ciekała, natychmiast był pierwszy, nie bacząc na to, że konkurentami są różne wielkie, wiejskie psiska. Wracał nieraz pogryziony i niemiłosiernie utytłany w błocie i gnojówce. Uciekał jednak z domu przy każdej sposobności. Pewnego ranka przywlókł się z przegryzionym gardłem i niestety zakończył życie.
 
 
markis 


Pomógł: 3 razy
Wysłany: Pon 19 Kwi, 2010 16:41   

Instrukcja. Jak kotu dać tabletkę...

1.Weź kota na ręce i otocz go lewym ramieniem tak, jak się trzyma niemowlę.
Umieść palec wskazujący i kciuk prawej ręki po obu stronach pyska i naciśnij
lekko trzymając tabletkę w pozostałych palcach prawej ręki. Gdy kot utworzy
pysk wpuść tabletkę, pozwól kotu zamknąć pysk i przełknąć.

2.Podnieś tabletkę z podłogi i wyciągnij kota spod tapczanu. Ponownie otocz
kota lewym ramieniem i powtórz cały proces jeszcze raz.

3.Wyciągnij kota z sypialni i wyrzuć rozmemłaną już tabletkę.

4.Wyjmij nową tabletkę opakowania, otocz kota lewym ramieniem jednocześnie
trzymając lewą ręką wierzgające tylne nogi. Rozewrzyj pysk kota i palcem
wskazującym prawej ręki wepchnij tabletkę tak głęboko, jak się da.
Przytrzymaj kotu zamknięty pysk i policz do dziesięciu.

5.Wyciągnij tabletkę z akwarium a kota z garderoby. Zawołaj córkę do pomocy.

6.Przyduś kota do podłogi klinując go między kolanami jednocześnie trzymając
wierzgające przednie i tylne łapy. Nie zwracaj uwagi na niskie warczące
odgłosy wydawane w tym czasie przez kota. Niech córka przytrzyma głowę kota
jednocześnie wpychając mu drewnianą linijkę między zęby. Następnie wsuń
tabletkę wzdłuż linijki między rozwarte zęby i intensywnie pogłaszcz kota po
gardle co skłoni go do przełknięcia.

7.Wyciągnij kota siedzącego na karniszach i rozpakuj nową tabletkę. Zanotuj sobie,
żeby wymienić firanki. Pozbieraj kawałki porcelany z potłuczonej wazy,
możesz je posklejać później.

8.Owiń kota w tęcznik kąpielowy, a następnie niech córka położy się na kocie tak,
żeby tylko jego głowa wystawała spod jej pachy. Umieść tabletkę w środku
plastikowej rurki do napojów. Przy pomocy ołówka otwórz kotu pysk i wcisnąwszy rurkę między
rozwarte zęby mocno wdmuchnij tabletkę do środka.

9.Sprawdź na opakowaniu, czy tabletki nie są szkodliwe dla ludzi, a następnie
wypij jedną butelkę piwa, żeby pozbyć się nieprzyjemnego smaku w ustach.
zabandażuj córce rozdrapane ramię, a następnie przy pomocy wody z mydłem
usuń plamy krwi z dywanu.

10.Przynieś kota z altanki sąsiada. Rozpakuj następną tabletkę. Przygotuj następną
butelkę piwa. Umieść kota w drzwiczkach od kredensu tak, żeby przez szczelinę
wystawała tylko jego głowa. Rozewrzyj mu pysk łyżeczką od herbaty i przy
pomocy gumki recepturki strzel tabletką między rozwarte zęby.

11.Przynieś śrubokręt i przykręć wyrwane zawiasy z drzwiczek na swoje miejsce.
Wypij piwo. Weź butelkę wódki. Nalej do kieliszka i wypij. Przyłóż zimny
kompres do policzka i sprawdź, kiedy ostatnio byłaś szczepiona na tężec.
przemyj policzek wódką w celu zdezynfekowania rany i wypij kolejny kieliszek
aby ukoić ból. Podartą koszulę możesz już wyrzucić.

12.Zadzwoń po straż pożarną, żeby ściągnęli tego pier… kota z drzewa.
Przeproś sąsiada, który wjechał samochodem w płot próbując ominąć kota
przebiegającego przez ulicę. Wyjmij kolejną tabletkę z opakowania.

13.Skrępuj tego drania przy pomocy sznurka od bielizny związując razem przednie
i tylne łapy, a następnie przywiąż go do nogi od stołu. Weź grube, skórzane
rękawice ogrodnicze. Wciśnij tabletkę kotu do gardła popychając dużym
kawałkiem polędwicy wieprzowej. Już nie musisz być delikatna. Przytrzymaj
głowę kota pionowo i wlej mu dwie szklanki wody wprost do gardła,
żeby spłukać tabletkę.

14.Wypij pozostałą wódkę z butelki. Pozwól zawieźć się na pogotowie.
Siedź spokojnie, żeby doktor mógł zaszyć Ci ramię i wyjąć resztki tabletki z oka.
Po drodze do domu wstąp do sklepu meblowego i kup nowy stół.

15.Zadzwoń do schroniska dla zwierząt, żeby zabrali tego mutanta z piekła rodem
i sprawdź, czy w pobliskim sklepie zoologicznym nie mają chomików.
_________________
"Dopiero, gdy się człowiek ruszy z własnej norki, docenia cuda, które czają się nawet w bliskiej okolicy." ( Linka)
 
 
Grażyna 
GML

Pomogła: 8 razy
Wysłany: Pon 19 Kwi, 2010 17:41   

:-D :cry: :mrgreen: :cry: :hahaha: :cry: :hahaha:

:ok: :piwo: :ok:
 
 
Gdańszczanka 
Zwiedzacz


Wysłany: Pon 19 Kwi, 2010 20:55   

:hahaha: :hahaha: :hahaha:
:kciuki:
_________________
...ze słońcem w kieszeni i chmurą gradową...
...i mściwym toporem krzyżackim....
 
 
 
markis 


Pomógł: 3 razy
Wysłany: Sro 21 Kwi, 2010 16:59   

CO ŁĄCZY FACETA Z KOTEM

1. Wrzeszczy kiedy jest głodny.
2. Zawsze pcha się do łóżka.
3. Wystarczy go pogłaskać i od razu podnosi ogon do góry.
4. Kiedy ktoś go pogłaszcze zaraz domaga się więcej.
5. Lubi ocierać się o twoja przyjaciółkę.
6. Nie lubi obcinania pazurów.
7. Czasem ma problemy z trafieniem do kuwety.
8. Ciężko przemówić mu do rozumu.
9. Jak jest zły, to zaszywa się w kącie i się nie odzywa.
10. Nie sprząta po sobie.
11. Wpycha nos do każdego garnka cały dzień.
13. Cały czas by spał.
12. Nie wyjaśnia, czemu zniknął na cały dzień.
_________________
"Dopiero, gdy się człowiek ruszy z własnej norki, docenia cuda, które czają się nawet w bliskiej okolicy." ( Linka)
 
 
Larina 


Pomogła: 4 razy
Wysłany: Sro 21 Kwi, 2010 17:58   

100% prawda :hahaha:
_________________
"Kiedy czegoś gorąco pragniesz, to cały świat działa potajemnie by udało Ci się to osiągnąć" Paulo Coelho
 
 
 
markis 


Pomógł: 3 razy
Wysłany: Czw 22 Kwi, 2010 22:39   

Larina napisał/a:
100% prawda :hahaha:

Jaki % dajesz ???

" Kot ma ładną mordkę i futerko miłe w dotyku. Dlatego mężczyżni się żenią." :-/
_________________
"Dopiero, gdy się człowiek ruszy z własnej norki, docenia cuda, które czają się nawet w bliskiej okolicy." ( Linka)
 
 
Grażyna 
GML

Pomogła: 8 razy
Wysłany: Pią 23 Kwi, 2010 06:29   

markis napisał/a:
CO ŁĄCZY FACETA Z KOTEM


Wszystko, co wymieniłeś zgadza się w 100% (popieram Larinę)
I dlatego, my kobiety mówimy często do was "kotku". :-)
A skąd bierzesz te niezwykłe teksty? :ok:
 
 
markis 


Pomógł: 3 razy
Wysłany: Sob 24 Kwi, 2010 12:43   

Czasami coś znajdę w necie. :-D

- Dostaniesz, jak będziesz grzeczny - mówi chirurg przed operacja.
- Do kogo pan to mówi, doktorze? - pyta się pacjent.
- Do tego kota, który siedzi pod krzesłem.
_________________
"Dopiero, gdy się człowiek ruszy z własnej norki, docenia cuda, które czają się nawet w bliskiej okolicy." ( Linka)
 
 
markis 


Pomógł: 3 razy
Wysłany: Sro 28 Kwi, 2010 16:11   

Trochę spóżnione...

Rudy kocur z trudem przebijający się przez zaspy, z wysiłkiem odrywając swoją zmrożoną męskość od lodu krzyczy na całe gardło:
- No i kur,,,,,, gdzie?! Pytam was - gdzie jest ta pierdo,,,,,, wiosna do ku,,,nędzy? Co za pojeba,,,, kraj?!
Gdzie dziewczyny, przebiśniegi,świergolenie skowronków?! Choćby ćwierkanie wróbli, choćby krakanie wron - gdzie to kur,,,, wszystko jest?!
A odwilż kiedy wreszcie przyjdzie? Śnieg z nieba napierda,,,,jakby ich tam w górze pojeba,,,,..
Niby ponoć wiosna już jest, kur,,,,, - łgarstwo i oszustwo na każdym kroku, kur,,, ...
A ludzie słysząc kocie krzyki uśmiechają się do siebie i mówią łagodnie:
- Słyszysz jak się drze? Wiosna idzie... Kotów nie oszukasz...
______________

Aktualne...

Jasio idąc ulicą z mamą (blondynką) zauważa kota i pyta:
- Mamo czy to kot, czy kotka?
- Kot. Nie widzisz że ma wąsy?
_________________
"Dopiero, gdy się człowiek ruszy z własnej norki, docenia cuda, które czają się nawet w bliskiej okolicy." ( Linka)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group