Marienburg.pl Strona Główna Marienburg.pl
Nasze Miasto, Nasza Pasja...

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
 Ogłoszenie 

Ta witryna korzysta z plików cookie. Możesz wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach przeglądarki.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w naszej Polityce dotyczącej "cookies"

Chronimy Twoją prywatność
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w temacie o RODO


Poprzedni temat «» Następny temat
Bitwa pod Grunwaldem w sztuce i detalu
Autor Wiadomość
zapała 

Pomógł: 8 razy
Wysłany: Czw 18 Gru, 2008 14:47   

Aida napisał/a:
(...) niektóre artefakty są autentyczne. :-> :mrgreen:
nie wątpię - Sanderus też miał wyłącznie autentyczne ;-)
 
 
Aida 
Homeisterynn


Pomogła: 7 razy
Wysłany: Czw 18 Gru, 2008 15:36   

zapała napisał/a:
Sanderus też miał wyłącznie autentyczne ;-)
I to zapewne z certyfikatami. :hahaha:
_________________
z wiatrem ale pod prąd!
Ludzka praca naprawia skutki ludzkich błędów.
 
 
 
MP44 

Pomógł: 1 raz
Wysłany: Pią 19 Gru, 2008 14:28   

Ale nie zgodne z unijna dyrektywa wiec feee. :-D
_________________
Ich bin ein Preusse, kennst Du meinen Farben?
 
 
Milek
[Usunięty]

Wysłany: Pią 26 Gru, 2008 09:53   

Na allegro znalazłem taki znaczek, sprzedawca twierdzi, że to rzadki okaz, więc go wklejam.

511726886.jpg
Plik ściągnięto 11392 raz(y) 33,74 KB

 
 
MP44 

Pomógł: 1 raz
Wysłany: Sro 31 Gru, 2008 18:24   

WKS????? To juz ladne pare lat jak przestaly istniec.
_________________
Ich bin ein Preusse, kennst Du meinen Farben?
 
 
Milek
[Usunięty]

Wysłany: Sro 31 Gru, 2008 20:12   

MP44 napisał/a:
WKS?????

Czy to chodzi o jakiś klub sportowy ?
 
 
MP44 

Pomógł: 1 raz
Wysłany: Sro 31 Gru, 2008 21:24   

Wiejski Klub Sportowy.
_________________
Ich bin ein Preusse, kennst Du meinen Farben?
 
 
Milek
[Usunięty]

Wysłany: Sro 31 Gru, 2008 23:00   

MP44 napisał/a:
Wiejski Klub Sportowy.

Ciekawa nazwa, myślałem że istniały tylko LZS-y :shock:
 
 
Milek
[Usunięty]

Wysłany: Pią 16 Sty, 2009 19:51   

Tytuł artykułu "Hańba Grunwaldzka" za długi do kopiowania więc podaje link
http://www.oberlandia.pl/...=456&Itemid=488
 
 
Aida 
Homeisterynn


Pomogła: 7 razy
Wysłany: Pią 16 Sty, 2009 19:53   

Wymaga zalogowania. Możesz streścić?
_________________
z wiatrem ale pod prąd!
Ludzka praca naprawia skutki ludzkich błędów.
 
 
 
Milek
[Usunięty]

Wysłany: Pią 16 Sty, 2009 19:55   

Streszczam :
Hańba Grunwaldzka
Napisał: Krzysztof Gordo - Lenz
Przed nami kolejna inscenizacja bitwy pod Grunwaldem. Znowu na pola nieopodal Stębarka zjadą młodzi zbrojni przebierańcy z całej niemal Europy, znowu ich zmagania obserwować będą tłumy żądnych wielkiego widowiska gapiów. I znowu Krzyżacy dostaną solidnego łupnia, mimo że ich trenerem nie będzie Leo Beenhakker. Z całą pewnością nie zobaczymy jednak rekonstrukcji wstydliwego incydentu, który – dzięki krzyżackiej propagandzie – przeszedł do historii jako Hańba Grunwaldzka.
Historycy do dziś nie są zgodni, co się właściwie wydarzyło 15 lipca 1410 roku. Polskie źródła przypisują zwycięstwo naszej straży królewskiej, która widząc, że załamał się opór Litwinów, ruszyła do natarcia ze swej pozycji przy Jagielle, zmiatając centrum wojsk krzyżackich. Źródła rosyjskie podkreślają rolę oddziałów smoleńskich, które ruszyły do ataku, gdy załamał się opór Polaków. Większość źródeł współczesnych traktuje Grunwald jako narodowe – jeśli nie rasowe – starcie Niemców i Słowian, czyli jako coś, czego w sposób oczywisty nie było. W niemieckiej mitologii była to katastrofa, pomszczona dopiero w 1914 roku zwycięstwem pod Tannenbergiem. Mitologia radziecka uznaje bitwę za poprzedniczkę zwycięstwa pod Stalingradem.
Faktem jest, że wspomagana przez moździerze armia krzyżacka złożona z około 27 tysięcy rycerzy – w tym wielu zagranicznych gości – stanęła naprzeciwko pstrokatej zbieraniny złożonej z mniej więcej 39 tysięcy Polaków, Czechów, Litwinów, Żmudzinów, Rusinów, Tatarów i Wołochów. Nim nadszedł wieczór, połowa Krzyżaków nie żyła. Poległ wielki mistrz. Wzięto w niewolę 14 tysięcy jeńców. Zdobyto obóz krzyżacki, a w nim dziesiątki wozów wyładowanych żelaznymi kajdanami.
Oto, jak przebieg bitwy podsumował polski król w liście do swojej drugiej żony, Anny Cylejskiej, przesłanym jej wraz ze zdobycznym sztandarem pruskiego biskupa Pomorza.
„Najjaśniejsza władczyni, najwspanialsza nasza małżonko! Dnia trzeciego, w dzień Święta Apostołów, wielki mistrz wraz ze wszystkimi swymi siłami się do nas przybliżył (…) A gdyśmy już czas jakiś nawzajem się sobie przypatrywali, mistrz krzyżacki i marszałek nam i najjaśniejszemu panu Witoldowi, naszemu najdroższemu bratu, przesłali dwa miecze z następującym posłaniem „Wiedzcie wy, królu oraz Witoldzie, że w tej właśnie godzinie bitwę z wami toczyć będziemy, a owe dwa miecze ku ratunkowi waszemu wam przesyłamy”. Na co odpowiedzieliśmy: „Miecze, które nam posyłacie, przyjmujemy i w imię Chrystusa, przed którym najwyższa duma ugiąć się musi, bitwę z wami toczyć będziemy”. Wreszcie zaś, bez zwłoki, z oddziałami stojącymi w pełnej gotowości przystąpiliśmy do walki z nimi, pośród niezliczonych poległych sami niewielkie tylko ponosząc straty (…) Wielkiego mistrza, a także wspomnianego marszałka Szwortzborga, elbląskiego oraz innych licznych komturów powaliliśmy, innych przymuszając do ucieczki, i ścigaliśmy ich przez dwie mile, przy czym uciekający w wodach i rzekach, które mieli na drodze swej ucieczki, potonęli, tak że nieliczni tylko uszli z życiem (…)”
(Oryginał listu wg: „Scriptores Rerum Prussicarum”, Leipzig 1866, Herausgegeben von Dr Theodor Hirsch et al.., s. 425-426).
Ale wieczorem 15 lipca 1410 roku, po przeszło dziewięciu godzinach rzezi, zachrypnięty od ciągłego wykrzykiwania rozkazów i wyczerpany fizycznie polski władca nie miał najweselszych myśli. Leżał na posłaniu z gałęzi, pluł swoim zwyczajem na boki i dumał nad swym garbatym losem, poleciwszy przedtem sprowadzić do siebie Zbigniewa Oleśnickiego, sprawcę jego ostatniej sromoty. Temu jednak wcale nie było spieszno stanąć przed obliczem monarchy. Wolał uganiać się za pierzchającym wrogiem i siec krzyżackich brodaczy, gdzie się da i ile wlezie. A mieli panowie o czym rozmawiać, oj mieli. Trzeba było przecież jakoś zatuszować skandal, ustalić wspólną wersję wypadków.
DZIKUS Z LITWY, DO TEGO POGANIN
Jogaila, po polsku Jagiełło, a po łacinie Iagiellonus (ok. 1351-1434) został królem polski na mocy unii zawartej w białoruskim Krewie (14 sierpnia 1385). Ten zatwardziały poganin przemieniony został w chrześcijańskiego księcia 15 lutego 1386 roku, kiedy pokropiono go chrzcielną wodą i nadano imię Władysław (Ladislaus). W marcu włożył na głowę królewską koronę.
Polski dwór nigdy nie darował Jagielle, że ten dopiero nie dawno dostąpił łaski objawienia. Sam król zresztą nie pozwalał mu o tym zapomnieć. Pogańskie przyzwyczajenia wychodziły zeń na każdym kroku. Gdy wychodził z zamku, trzy razy obracał się na pięcie. Nie mógł też powstrzymać się od porannego łamania patyków i rzucania ich za siebie. Arcybiskup Mikołaj Trąba łajał go za to często, nie przebierając w słowach.
Jagiełło nie grzeszył urodą. Jak pisał o nim Długosz: „Wizerunku był miernego, twarzy ściągłej, chudej, u brody nieco zwężonej. Głowę miał całkiem łysą, oczy czarne i małe, niestatecznego spojrzenia i ciągle biegające. Uszy duże, głos gruby, szyję długą”. Władca ubierał się też, jak cieć. Zawsze w baraniej skórze, znosić musiał ciągłe docinki eleganckiego otoczenia. A najbardziej bolały go te o pochodzeniu. Polską łączyło go bardzo mało i w zasadzie szukał tylko pretekstu, aby rzucić w diabły to całe panowanie i wrócić w ukochane knieje Litwy.
Założyciel dynastii panującej w Polsce przez 186 lat dobrze mówił tylko po rusku. Z czasem nauczył się porozumiewać w naszym języku, ale do ksiąg nie zaglądał, bo też i nauki żadnej nigdy nie pobierał. Uwielbiał łowy, choć ani wina, ani miodu nie pijał. Tolerował jednak pijaństwo na dworze. Długosz wypominał mu, że z powodu nocnych biesiad spał do południa. A potem pracował w wychodku. Tam podobno był najprzystępniejszy. Wysłuchiwał raportów, podpisywał listy i kierował polityką największego państwa ówczesnej Europy. „Ech – wzdychał Długosz – człek to płytkiego rozumu i małych zdolności”.
JAK NIE PIKĄ GO, TO PAŁKĄ
Teraz jednak, 15 lipca 1410 roku, wraz ze zziajanym Oleśnickim, który dotarł w końcu do niego, omawiali szeptem przebieg bitwy.
Krzyżacy zaczęli jak zwykle i po swojemu. Huraganowym atakiem. Teutoński walec przejechał po litewskich hufcach niczym po gościńcu. Odziane w lekkie skóry wojsko pierzchnęło w popłochu na boki i na lewej flance zrobiło się pusto. Nie lepiej zachowały się też oddziały morawskie i czeskie, które salwowały się paniczną ucieczką.
Król tymczasem obserwował walkę z oddali. Jak pisał Długosz „stał tak, iżby nie tylko nieprzyjaciele, ale i swoi o nim nie wiedzieli”. Gdy po kilku godzinach bitwy szala zwycięstwa przechylała się raz na jedną, raz na drugą stronę – Ulrich von Jungingen, Wielki Mistrz od 1409 roku, zdecydował się na atak ostatniej szansy i rzucił do boju swoich najlepszych janczarów. Spragnieni walki rycerze z krzyżami na piersiach postanowili obejść Polaków z boku. I gdy okrążali pole bitwy, nagle w śmiertelnym niebezpieczeństwie znalazł się sam król. Stał bowiem z około 60 rycerzami w zagajniku i czekał na rozwój sytuacji. W tym czasie 16 hufców ciężko zbrojnych galopowało mu prawie przed nosem.
Nagle jeden z niemieckich konnych dojrzał polskiego władcę. Myśląc zapewne o jego przepysznej zbroi, zawrócił konia i puścił się galopem z nisko pochyloną kopią. Pierwszym, który spostrzegł niebezpieczeństwo był Oleśnicki. Nie zdążył jednak zareagować. Jagiełło trzasnął bowiem rohatyną pieszego, który trzymał za uzdę jego konia i postanowił sam zmierzyć się z losem. Ochroniarze króla zdębieli. Było za późno. Krzyżak i król nacierali na siebie w bitewnym amoku. I gdy już wydawało się, że młodziutki Dypold Koekeritz von Dieber pierwszy dosięgnie Jagiełłę, ten podbił mu kopię i minął go jak tornado. Krzyżak z trudem powstrzymał konia, ale zanadto zbliżył się już do grupy Polaków. Oleśnicki, nie czekając na ponowne starcie, walnął Dypolda w bok pękniętą żerdzią. Uderzenie było potężne. Rycerz spadł z konia i legł bez czucia na ziemi. Król podjechał lekkim truchtem i wbił Krzyżakowi ostrze kopii w twarz. Reszty dopełniła piechota.
Haniebny był to postępek, oj, haniebny. I bardzo na rękę Krzyżakom. Jeszcze wiele lat po bitwie chwalili się swoim Wielkim Mistrzem, który osobiście walczył za świętą wiarę z poganami. Na króla zaś propaganda niemiecka wylała wiadro pomyj. Nie dość, że antychryst, barbarzyńca i tchórz, to jeszcze za plecy innych, młodszych się chowa przed honorowym pojedynkiem. Wstyd to był bowiem wielki i sromota straszliwa nie stanąć do walki na śmierć i życie. Zwłaszcza gdy na bohaterów największej bitwy średniowiecza patrzyła cała Europa.
Nie wiemy dzisiaj, o jakiej karierze marzył wybawicie polskiego króla. Może chciał przewyższyć sławą samego Zawiszę Czarnego, może roiło mu się bogate starostwo, a może po prostu chciał w zaciszu domowym płodzić kolejne dzieci? Po rozmowie w cztery oczy z Jagiełłą młodzian wybrał jednak stan duchowny. W 1423 roku został kardynałem, chociaż mało brakowało, aby i to było niemożliwe. Znalazł się bowiem ktoś „życzliwy”, który rozpowiadał na lewo i prawo o jego niegodnym rycerza postępku. Przyszły kardynał musiał w samym Rzymie starać się o odpuszczenie śmiertelnego grzechu, a nie było to proste.
Jagiełło bawił na polach grunwaldzkich jeszcze trzy dni. O trzy za dużo, jak się potem okazało. Krzyżacy zdążyli się bowiem pozbierać i skutecznie obronić Malbork. I tak słodycz zwycięstwa i szansa dobicia Zakonu przeszła Polakom koło nosa. Ale Jagiełło – najbardziej pechowy władca średniowiecza – do historii przeszedł w chwale.
Koniec streszczenia :hahaha:
Ostatnio zmieniony przez Milek Sob 18 Lip, 2009 09:47, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Aida 
Homeisterynn


Pomogła: 7 razy
Wysłany: Pią 16 Sty, 2009 20:06   

:shock: :hahaha:
Ych, znaczy tak... Pomijam, że Długosz wiecznie żywy i parę zabawnych stwierdzeń jak ta o cieciu, to się śmiesznie czyta, no i chwali się, że list ze "Scriptores..." autor cytuje a nie wszystko z Longinusa ale...
Cytat:
Faktem jest, że wspomagana przez moździerze armia krzyżacka złożona z około 27 tysięcy rycerzy – w tym wielu zagranicznych gości – stanęła naprzeciwko pstrokatej zbieraniny złożonej z mniej więcej 39 tysięcy Polaków, Czechów, Litwinów, Żmudzinów, Rusinów, Tatarów i Wołochów.

Autor zapomniał, że wojska krzyżackie składały się również z pstrokatej zbieraniny złożonej z Niemców, Czechów, Polaków, mieszkańców Prus różnej narodowości i chyba nawet Francuzów jakichś a dokładniej to z wojsk pod różnymi chorągwiami i różnego dowództwa (miejskie, szlacheckie, pruski i zagraniczne itd.) Narodowości mieszanych po obu stronach.
Cytat:
Wielki Mistrz od 1409 roku,
Mógł chociaż datę sprawdzić skoro miał "Scriptores..." :mrgreen:
I ciekawam skąd ta wersja o pojedynku króla z Dypoldem, bo kopię podbijał przeciwnikowi owszem ale kto inny i w innych okolicznościach o ile mi wiadomo. :->
_________________
z wiatrem ale pod prąd!
Ludzka praca naprawia skutki ludzkich błędów.
 
 
 
dzikson4 
dzikson4

Pomógł: 2 razy
Wysłany: Pią 04 Gru, 2009 20:54   

 
 
Aida 
Homeisterynn


Pomogła: 7 razy
Wysłany: Pią 04 Gru, 2009 21:22   

Ciekawe, czy podane jest źródło i datowanie ilustracji??
_________________
z wiatrem ale pod prąd!
Ludzka praca naprawia skutki ludzkich błędów.
 
 
 
dzikson4 
dzikson4

Pomógł: 2 razy
Wysłany: Sob 05 Gru, 2009 07:38   

Aida napisał/a:
Ciekawe, czy podane jest źródło i datowanie ilustracji??


Niestety nie znam źródła nic nie wiem o pochodzeniu tego rysunku.
 
 
meickel 

Pomógł: 5 razy
Wysłany: Sob 05 Gru, 2009 12:00   

Dobra ta "Bitwa na Tannenbergu". Jakieś późne siedemnastowieczne wyobrażenie. Skąd wziąłeś?
_________________
Ślady zaginionej cywilizacji: http://www.closeddoor.eu
 
 
Milek
[Usunięty]

Wysłany: Nie 06 Gru, 2009 17:35   

Wg. kroniki filmowej z 1945r. wydobycie obrazu z podlubelskiej stodoły i rekonstrukcja pod kierunkiem prof. Marconiego.

3.JPG
Plik ściągnięto 134 raz(y) 50,99 KB

4.JPG
Plik ściągnięto 128 raz(y) 46,77 KB

 
 
Aida 
Homeisterynn


Pomogła: 7 razy
Wysłany: Nie 06 Gru, 2009 17:36   

Miluś a linka do filma jest?
_________________
z wiatrem ale pod prąd!
Ludzka praca naprawia skutki ludzkich błędów.
 
 
 
Milek
[Usunięty]

Wysłany: Nie 06 Gru, 2009 17:39   

Aida napisał/a:
Miluś a linka do filma jest?

Nie ma ponieważ nagrywam wszystkie kroniki filmowe na DVD oglądam i kasuje, jak coś ciekawego znajdę to ... itd.
Co do rekonstrukcji jest sporo fotek na fotohistoria.pl
Ostatnio zmieniony przez Milek Nie 06 Gru, 2009 17:42, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
francula 
Mr Bimler


Pomógł: 11 razy
Wysłany: Czw 15 Lip, 2010 15:00   

Dzisiaj wchodzi do obiegu okolicznościowa moneta grunwaldzka, swoją drogą wpadła mi w oko :-D . Oprócz tego prezentuję monetę okolicznościową miasta Dynów. Producentem monet jest znany z forum - dohler. :ok:

P1420076.JPG
Plik ściągnięto 78 raz(y) 117,25 KB

P1420079.JPG
Plik ściągnięto 85 raz(y) 134,7 KB

P1420084.JPG
Plik ściągnięto 87 raz(y) 122,05 KB

P1420085.JPG
Plik ściągnięto 82 raz(y) 143,11 KB

P1420086.JPG
Plik ściągnięto 82 raz(y) 147,4 KB

 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group