Marienburg.pl Strona Główna Marienburg.pl
Nasze Miasto, Nasza Pasja...

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
 Ogłoszenie 

Ta witryna korzysta z plików cookie. Możesz wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach przeglądarki.
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w naszej Polityce dotyczącej "cookies"

Chronimy Twoją prywatność
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w temacie o RODO


Poprzedni temat «» Następny temat
Rok Żuław. Żuławy na liście UNESCO? Pętla Żuławska.
Autor Wiadomość
StormChaser 
Administrator
Łowca...



Pomógł: 25 razy
Wysłany: Pon 27 Sie, 2007 20:10   Rok Żuław. Żuławy na liście UNESCO? Pętla Żuławska.

Rok Żuław. Żuławy na liście UNESCO? Pętla Żuławska.

http://www.wrotapomorza.p...kty/petla_zulaw
Cytat:
Województwo Pomorskie jest jednym z najatrakcyjniejszych krajobrazowo i przyrodniczo regionów w Polsce. Szczególnie na tle województwa wyróżnia się region Delty Wisły i Zalewu Wiślanego. Charakterystyczną cechą tego regionu jest duże nasycenie akwenami wodnymi z bogactwem budowli hydrotechnicznych w otoczeniu jedynego w swoim rodzaju dziedzictwa kulturowego.


Samorząd województwa pomorskiego przy współpracy z lokalnymi samorządami i pozostałymi partnerami wdrażają „Program rozwoju dróg wodnych Delty Wisły i Zalewu Wiślanego”, którego celem jest rewitalizacji szlaków wodnych oraz połączenie obszaru Delty Wisły z europejskimi drogami wodnymi. Efektem tych działań jest projekt „Pętla Żuławska – Międzynarodowa Droga Wodna E -70”, realizowany na obszarze województwa pomorskiego i warmińsko - mazurskiego.

W projekt „Pętli Żuławskiej” jest zaangażowanych 35 partnerów, w tym 26 miast i gmin. Zakłada on kompleksowy rozwój turystyki wodnej w obszarze Delty Wisły, do porównywalnego poziomu jak w Europie Zachodniej.

Program obejmuje:

budowę, rozbudowę i modernizację infrastruktury turystycznej: powstanie sieci portów i przystani wraz z odpowiednią infrastrukturą portową: pomosty, nabrzeża, miejsca do wodowania jednostek z szerokim wachlarzem świadczonych usług: zaplecze sanitarne (WC, woda, odbiór śmieci, zanieczyszczeń i ścieków), pobór energii, paliwa,, usługi techniczne;
poprawę żeglowności i bezpieczeństwa szlaków wodnych;
zwiększenie ruchu turystycznego poprzez stworzenie sytemu informacji turystyki wodnej;
budowę, rozbudowę i modernizację infrastruktury poprawiającej i zwiększającej dostępność do obiektów i atrakcji turystycznych wokół szlaków wodnych;
rozwój wyspecjalizowanych form turystyki i rekreacji, wykorzystujących walory przyrodnicze, krajobrazowe i kulturowe.

Inwestycja zaplanowana jest na lata 2007-2013 i będzie realizowana ze środków Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka 2007-2013. W tym celu Samorządy Województw pomorskiego i Warmińsko – Mazurskiego wspólnie współfinansują niezbędną dokumentację projektową, która to będzie wymagana w ramach aplikacji PO IG 2007-2013.

Dotychczas w ramach programu opracowano:
Program rozwoju dróg wodnych Delty Wisły i Zalewu Wiślanego,
System informacji dla turystyki wodnej (inwentaryzację zaplecza turystycznego, walorów i atrakcji turystycznych, identyfikację istniejących w tym regionie produktów turystycznych, propozycję marki: „Pętli Żuławskiej”, system oznakowania szlaków wodnych ze wskazaniem lokalizacji dla tablic informacyjnych, przewodnik „Pętla Żuławska – po szlakach wodnych Delty Wisły i Zalewu Wiślanego”),
W trakcie opracowywania jest Koncepcji funkcjonalno – użytkowa projektu Pętla Żuławska Międzynarodowa Droga Wodna E – 70.


A w Malborku: http://bip.malbork.pl/zal...07/pkt%201e.pdf

Idą wybory idą :!: :-P ;-)
_________________
"Cmentarze można zburzyć, pamięci zniszczyć nie sposób”

Ostatnio zmieniony przez Czw 25 Wrz, 2008 07:52, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
StormChaser 
Administrator
Łowca...



Pomógł: 25 razy
Wysłany: Pon 03 Wrz, 2007 15:01   

Cytat:
Zgodzili się na przystąpienie do Pętli Żuławskiej

Dwie przystanie jachtowe i jedna pasażerska miałyby powstać na Nogacie za kilka lat. Malborscy radni wyrazili zgodę na przystąpienie do wojewódzkiego projektu "Pętla Żuławska - Międzynarodowa Droga Wodna E-70".

Dzisiaj taką samą decyzję podejmie prawdopodobnie Rada Miejska w Nowym Stawie. W tym przypadku miejscowość może zyskać rewitalizację szlaku wodnego rzek Świętej i Małej Świętej oraz pomost rekreacyjno-cumowniczy z zapleczem turystycznym.

Zgoda samorządów na przystąpienie do "Pętli" pozwoli na rozpoczęcie realizacji projektów budowlanych; ta dokumentacja ma być gotowa do drugiego kwartału 2008 r. Inwestycja, która tylko w Malborku szacowana jest na ok. 13 mln zł, ma zakończyć się w 2010 r.


(JS) - Dziennik Bałtycki

http://malbork.naszemiast...nia/765337.html
_________________
"Cmentarze można zburzyć, pamięci zniszczyć nie sposób”

 
 
StormChaser 
Administrator
Łowca...



Pomógł: 25 razy
Wysłany: Sro 30 Sty, 2008 08:24   Rok Żuław ponad podziałami

http://malbork.naszemiast...nia/813135.html
Cytat:
Do końca grudnia - Rok Żuław ponad podziałami

Przed nami dwanaście miesięcy pod patronatem Żuław. Zapadła ostateczna decyzja. Radni Sejmiku Samorządowego Województwa Pomorskiego podczas swojej poniedziałkowej sesji przyjęli uchwałę o ogłoszeniu Roku Żuław.

Samorząd wojewódzki kontynuuje politykę tworzenia więzi między regionami i ułatwia promowanie wielokulturowego bogactwa Pomorza. Wcześniej swój rok miały: Kociewie (2005), Kaszuby (2006) i Powiśle (2007).

- Od kilku miesięcy trwały ustalenia i przygotowania do objęcia patronatu nad 2008 rokiem przez Żuławy - mówi Zbigniew Piórkowski, starosta nowodworski. - Zaplanowaliśmy cykl spotkań i imprez, połączonych z prezentacją regionalnej historii i kultury. W czasie Roku Żuław informacje o regionie dotrą do szerszej publiczności.

Dla depresyjnych terenów, w porównaniu z innymi częściami Pomorza słabiej zintegrowanych i mniej znanych, najbliższe 11 miesięcy będzie czasem wzmożonej "reklamy".

- Przyszedł czas na Żuławy i przypomnienie, że ten region to także ważna część województwa pomorskiego - komentuje Janusz Goliński, wójt gminy Cedry Wielkie. - Mamy przed sobą do wykonania podwójną pracę. Po pierwsze, by przekonać władze wojewódzkie, że Żuławy to element Pomorza wart zauważenia. Po drugie, pobudzić w ludziach poczucie, że żyją w ciekawym, choć zapomnianym miejscu.

Dla mieszkańców żuławskich powiatów cykl imprez promujących region będzie dodatkową atrakcją.

- Mam nadzieję, że coraz więcej osób będzie dostrzegać urok naszych terenów - mówi Jarosław Cieszyński, mieszkaniec Stegny. - Może dzięki temu w przyszłości staniemy się zintegrowanym i skutecznie działającym regionem, jak na przykład kaszubska społeczność.

Nadzieję, że ten szczególny rok scementuje lokalne społeczności, żywi też Jolanta Leszczyńska, wicestarosta powiatu malborskiego.

- Obchody Roku Żuław doprowadzą do społecznego i kulturalnego wzmocnienia tych terenów - uważa Leszczyńska. - Wierzę, że to będzie dobry rok i oprócz integracji uda się też zrobić coś dobrego dla naszego regionu. Liczę, że będziemy traktowani wyjątkowo przez władze wojewódzkie.

Samorządy z powiatu malborskiego mają już pomysły na imprezy w ramach Roku Żuław. Mocno lobbowany jest pomysł organizacji dożynek wojewódzkich w Starym Polu; prawdopodobnie odbędą się równolegle z Jesiennymi Targami Ogrodniczo-Nasiennymi.

Starostwo planuje też wykorzystać lipcowe Oblężenie Malborka do promocji dziedzictwa Żuław. W Malborku również ma się odbyć połączona sesja sejmików samorządowych województw pomorskiego i warmińsko-mazurskiego. Bo to wspólny Rok Żuław - ponad podziałami terytorialnymi. Przecież powiat elbląski także należy do tego regionu. Dlatego 12 lutego stosowną uchwałę podejmie Sejmik Warmińsko-Mazurski.

Patronat Żuław rozpoczęty, a dzisiaj w Sztumie odbędzie się oficjalne zakończenie Roku Powiśla, który organizowany był przez powiaty sztumski i kwidzyński.

Paulina Strzałkowska, Jacek Skrobisz - POLSKA Dziennik Bałtycki
_________________
"Cmentarze można zburzyć, pamięci zniszczyć nie sposób”

 
 
StormChaser 
Administrator
Łowca...



Pomógł: 25 razy
Wysłany: Pią 29 Lut, 2008 09:47   

http://malbork.naszemiast...nia/823877.html
Cytat:
Co będzie się działo w czasie Roku Żuław

Od kilku tygodni depresyjny i unikatowy żuławski region jest patronem Pomorza. W ciągu dwunastu miesięcy będzie okazja do zaprezentowania tego co ciekawe i warte zauważenia w tej części województwa. Tradycją na Pomorzu jest roczny patronat regionalny. Ponieważ region położony jest na terenie dwóch województw, w organizację obchodów włączyli się przedstawiciele Pomorza oraz Warmii i Mazur. Od kilku miesięcy trwały ustalenia i przygotowania do objęcia patronatu.


O organizację uroczystości związanych z Żuławami starały się społeczności lokalne tego regionu - powiatów nowodworskiego, malborskiego, gdańskiego, elbląskiego. Poniżej prezentujemy planowany harmonogram imprez, które podkreślą charakter regionu. Część spotkań to sztandarowe przedsięwzięcia, organizowane cyklicznie, m.in. Oblężenie Malborka czy Dni Żuław. Nie zabraknie lokalnych festynów, muzycznych występów, naukowych konferencji, oraz kulinarnych prezentacji.

Kluczowe wydarzenia w ramach Roku Żuław 2008

1. Sesja połączona Sejmiku Województwa Pomorskiego i Sejmiku Województwa Warmińsko-Mazurskiego, 30 czerwca w Malborku
2. Skarby Depresji
czerwiec- festyn rekreacyjno-kulturalny, Zwierzno, powiat elbląski
3. Mistrzostwa Świata w Poławianiu Bursztynu
11-13 lipiec -zawody, konferencja, pokazy
4. Oblężenie Malborka
17-20 lipca - impreza plenerowa
5. Dzień Żuławski na Jarmarku Dominikańskim
sierpień- festyn rekreacyjno-kulturalny
6.Open Delta 2008 – Wokół rzek
29- 30 sierpnia- konferencja, wystawa, plener w Nowym Dworze Gd.
7. Uroczyste Obchody Rocznicy Wybuchu II Wojny Światowej
1 września- impreza patriotyczna w Szymankowie
8. Dożynki Wojewódzkie
15- 16 września- festyn i targi w Starym Polu
9. Konferencja naukowa pt. ,,Gotyk na Żuławach’’
10. Żuławski festiwal kulinarny
grudzień- wystawa, degustacja, konkursy

Wykaz imprez w ramach Roku Żuław 2008

1. Konkurs „Palmy i Pisanki Wielkanocne” i Wielkanocny Jarmark Sztuki Ludowej, 15- 16 marca w Centrum Kultury i Współpracy Międzynarodowej „Światowid” w Elblągu
2. VII Żuławski Dzień Europejskiej Techniki Rolniczej w Cedrach Małych, maj
3. Warsztaty fotograficzne i filmowe, maj, plener, konkurs, wystawa - prezentacja w Malborku
4. Dzień Nowego Stawu, spływ kajakowy Świętą i Tugą, czerwiec
5. Zlot turystyczny „Byle czym”- spotkanie sąsiadów zza miedzy, 3 maja w Starym Polu
6. Święto Miodu Pszczółkowskiego, 18 maja, festyn w Pszczółkach
7.„Żuławy Gdańskie – nasza mała ojczyzna”, czerwiec w Cedrach Wielkich
8.„Cudze chwalicie swego nie znacie”, czerwiec, impreza kulturalna w Pruszczu Gdańskim
9. Pierwszy Żuławski Rajd Rowerowy etap I, lipiec, Nowy Dwór Gdański – Nowy Staw – Lichnowy – Biała Góra, etap II Szlakiem Mennonitów, okolice Malborka, etap III (sierpień) Kępki – Stobna – Jazowa – Wierciny
10. Niebo w gębie czyli przysmaki powiatu gdańskiego, czerwiec, impreza kulinarna w Pruszczu Gdańskim
11. Żuławskie Wyścigi Smoczych łodzi, czerwiec, rzeka Nogat w Malborku
12. VIII Krynickie Spotkania Turystyczne, czerwiec, konferencja w Krynicy Morskiej
13. Bogactwo przyrodnicze i kulturowe Żuław, czerwiec, plener artystyczny, wystawa, rajd rowerowy w Jazowej
14. Międzynarodowy Festiwal Kultury Dawnej, czerwiec w Malborku
15. Dni Żuław, 13- 15 czerwca, festyn, plener, IV Międzynarodowy Festiwal Chórów w Nowym Dworze Gd.
16. Powitanie lata. Noc Świętojańska, 21-24 czerwca, festyn w Ostaszewie
17. 700-lecie Wróblewa, 21- 30 czerwca, konferencja, wystawy, konkursy, koncert, festyn plenerowy we Wróblewie, gmina Suchy Dąb
18. Regionalny Festiwal Folkloru 2008, 29 czerwca, festiwal w Komorowie Żuławski, gmina Elbląg
19. Dni Rybaka II Ogólnopolskie Imieniny Piotra i Pawła, 29- 30 czerwca, festyn, zawody, Kąty Rybackie gmina Sztutowo
20. Dni Malborka, czerwiec, plener, festyn
21. Warsztaty etnograficzne, lipiec, Nowy Dwór Gd.
22. Piknik Królewski, festyn w Sztutowie
23. Regaty Żeglarskie o Puchar Burmistrza Miasta Krynica Morska, lipiec, Zalew Wiślany
24. Międzynarodowy festiwal organowy w Stegnie, lipiec, koncerty w kościele w Stegnie
25. Malborskie Kulturalia, sierpień, plener – operetka oraz teatr w Malborku
26. Święto Wody, sierpień, festyn w Stobnej, gmina Nowy Dwór Gdański
27. Dożynki Powiatowe 2008, wrzesień, festyn kulturalny w Nowym Dworze Gdańskim
28. Międzynarodowy Turniej Szachowy, wrzesień, zawody w Malborku
29. Dożynki Powiatowe, wrzesień, festyn w Elblągu
30. Ogólnopolski turniej szachowy, grudzień, zawody w Miłoradzu
31. Festiwal „Boże Narodzenie w sztuce”, grudzień, festiwal plener oraz wystawy w Malborku

Paulina Strzałkowska - POLSKA Dziennik Bałtycki
_________________
"Cmentarze można zburzyć, pamięci zniszczyć nie sposób”

 
 
konto_usunięte
[Usunięty]

Wysłany: Pią 29 Lut, 2008 09:50   

Trochę fajnych imprez 8-)
 
 
StormChaser 
Administrator
Łowca...



Pomógł: 25 razy
Wysłany: Wto 15 Kwi, 2008 11:22   

http://www.powiat.malbork...t_from=&ucat=1&
Cytat:
Rok 2008 - Rokiem Żuław


Sejmiki województw: pomorskiego i warmińsko-mazurskiego Rok 2008 ogłosiły Rokiem Żuław. Będzie to czas wzmożonej promocji tej części Pomorza i Warmii i Mazur.

Żyjemy w ciekawym i wyjątkowym miejscu. Rok Żuław to okazja do prezentacji regionalnej historii i kultury oraz szansa, by wykorzystać potencjał, który tkwi w tym regionie
i jego mieszkańcach –wyjaśnia Mirosław Czapla, starosta Powiatu Malborskiego.

Żuławy są położone w Delcie Wisły. Warto dodać, że jedna trzecia powierzchni tych terenów zajmuje depresja. Widok kanałów odwadniających, czy wałów przeciwpowodziowych jest nieodłącznym elementem krajobrazu żuławskiego od ponad 700 lat, gdy powstawały tu pierwsze systemy melioracyjne.
Żuławy to również region znany z niezwykłego bogactwa zabytków: kościoły, kapliczki przydrożne, cmentarze, domy podcieniowe i zagrody holenderskie to świadectwa ciekawej przeszłości tych terenów. Tak wielu cennych budowli nie znajdziemy w żadnej innej części Pomorza.

Konkurs literacki
Obecnie jest już realizowany konkurs literacki „ Jesteśmy stąd - dom na Żuławach.”(Historia mojej rodziny w kontekście osadnictwa na Żuławach po II Wojnie Światowej.). Termin nadsyłania prac upływa z dniem 30 maja tego roku. Mamy nadzieję, że projekt przyczyni się do kształtowania wizerunku „małych ojczyzn” oraz do szerzenia idei Polski samorządowej. Ponadto wpłynie na budowanie pozytywnego wizerunku wartości rodzinnych. Nie bagatelnym jego założeniem jest pobudzanie wrażliwości literackiej i aktywności twórczej oraz promowanie młodych autorów. Uroczysty finał odbędzie się we wnętrzach malborskiego zamku 19 czerwca tego roku, wówczas wygłoszone zostaną również trzy wykłady związane z tymi terenami i ich mieszkańcami. Całość przedsięwzięcia zwieńczy publikacja „Żuławy – tu żyjemy”. Zamieszczone zostaną tam wybrane fragmenty nagrodzonych prac oraz zdjęcia laureatów pleneru fotograficznego zorganizowanego także w ramach projektu: ROK 2008 – Rokiem Żuław. Ponadto w książce zaprezentujemy ważne wydarzenia dla Żuław oraz sylwetki osób je kreujących.


logo_zulaw.jpg
Plik ściągnięto 19685 raz(y) 9,23 KB

_________________
"Cmentarze można zburzyć, pamięci zniszczyć nie sposób”

 
 
StormChaser 
Administrator
Łowca...



Pomógł: 25 razy
Wysłany: Sro 30 Kwi, 2008 23:55   

http://malbork.naszemiast...nia/848124.html
Cytat:
Żeglarze dostaną Pętlę Żuławską

Trwa opracowywanie studium wykonalności sieci dróg wodnych, łączących akweny w województwach pomorskim i warmińsko-mazurskim. Inwestycja ta, zwana Pętlą Żuławską, ma być kolejnym turystycznym hitem regionu.


Całość ma kosztować 40,5 mln euro, pochodzących z kasy UE. Za to w regionie powstanie lub zostanie zmodernizowanych około 60 portów, przystani jachtowych, nabrzeży cumowniczych, śluz rzecznych, a śródlądowa turystyka wodna może stać się jedną z poważnych dziedzin lokalnej gospodarki.
- Wschodnia część Pomorza, wraz z Żuławami, ma wspaniały żeglarski majątek - mówi Zbigniew Ptak, kierownik Biura Rozwoju Dróg Wodnych Woj. Pomorskiego w Urzędzie Marszałkowskim. - To niemal gotowy produkt turystyczny. Wystarczy zainwestować w infrastrukturę, a nasze wody zaczną przyciągać żeglarzy z mazurskich jezior. Do tej pory brak wodniackiego zaplecza uniemożliwiał turystyczne wykorzystanie lokalnych wód na szeroką skalę.

Do pracy nad realizacją Pętli Żuławskiej włączyło się 37 partnerów z Pomorza oraz Warmii i Mazur, głównie samorządy oraz instytucje państwowe, zarządzające rzekami. Każdy z nich przygotował listę zadań w ramach projektu - nabrzeży, przystani oraz wynoszący 30 proc. wkład własny w inwestycję.
Infrastruktura, która powstanie dzięki pętli, pozwoli żeglarzom na swobodne poruszanie się od Gdańska, przez Malbork, Nowy Dwór Gd., Krynicę Morską, Frombork, Tczew, Gniew, Kwidzyn, Elbląg, aż do Ostródy i Iławy. Całkowicie drożne dla żeglugi turystycznej staną się pomorska część Wisły, rzeki Nogat, Wierzyca, Tuga, Szkarpawa, Kanał Elbląski. Ożywiony ma zostać również Zalew Wiślany.
Prace nad studium, zawierającym m.in. analizy finansowe i prawne, mają zakończyć się 20 maja.

Tomasz Chudzyński - POLSKA Dziennik Bałtycki
_________________
"Cmentarze można zburzyć, pamięci zniszczyć nie sposób”

 
 
StormChaser 
Administrator
Łowca...



Pomógł: 25 razy
Wysłany: Wto 13 Maj, 2008 12:19   

http://malbork.naszemiast...nia/852272.html
Cytat:
Pomorze. Z Pętli wypadło aż szesnaście projektów

Szesnaście inwestycji wycięto z projektu rewitalizacji turystycznych, śródlądowych szlaków żeglarskich na Pomorzu. Planowany początkowo na 40 mln euro budżet tzw. Pętli Żuławskiej został ograniczony do 20 mln. Z listy zadań wypadły między innymi inwestycje w Gdańsku, Pruszczu Gd., Nowym Dworze Gd. i powiecie kwidzyńskim. Powód finansowych ograniczeń jest prosty - zbyt mało funduszy unijnych, z których w głównej mierze miał być realizowany ten projekt.

- By realnie myśleć o uzyskaniu pieniędzy na Pętlę Żuławską byliśmy zmuszeni ograniczyć o połowę planowane wydatki - mówi Zbigniew Ptak z Urzędu Marszałkowskiego. - Konkurencja w staraniach o pieniądze unijne jest bardzo silna.

Przypomnijmy, Pętla Żuławska to sieć szlaków wodnych, przebiegających wodami rzek Szkarpawy, Wisły, Nogatu, Martwej Wisły, Wisły Królewieckiej, Elbląg, Pasłęki oraz Zalewu Wiślanego. Budowa i modernizacja przystani na tych akwenach w założeniu ma ożywić turystyczną żeglugę jachtową, motorową i pasażerską.

::: Reklama :::


Z listy planowanych robót usunięte zostały inwestycje na rzekach znajdujących się poza głównym szlakiem Pętli, m.in. na Wierzycy w powiecie tczewskim, Liwie w powiecie kwidzyńskim, Motławie w Pruszczu Gd. i Tudze w powiecie nowodworskim. Na liście zostaną natomiast zadania w Gdańsku, Tczewie, Gniewie, Malborku, Cedrach Wielkich, Tolkmicku, Braniewie, Fromborku, Krynicy Morskiej, Osłonce, Drewnicy, Rybinie i Białej Górze.

- W projekcie zostały tylko te zadania, które przyczynią się do rozwoju żeglugi pasażerskiej - dodaje Zbigniew Ptak. - Dlatego usunęliśmy planowane inwestycje na mniejszych rzekach oraz plany budowy punktów widokowych, ścieżek rowerowych i remontów mostów. Uważam jednak, że partnerzy, których nie ujęto na liście projektów, nie stracili. Przygotowali dokumentację i mogą się starać o pieniądze z innych funduszy.

Jest jeszcze dobra wiadomość dla wodniaków z Nowego Dworu Gd. Przepływająca przez miasto Tuga ma stać się modelowym szlakiem kajakowym w województwie. Pieniądze na ten cel w wysokości 1 mln zł zostaną zapewnione z innego projektu.

Tomasz Chudzyński - POLSKA Dziennik Bałtycki
_________________
"Cmentarze można zburzyć, pamięci zniszczyć nie sposób”

 
 
StormChaser 
Administrator
Łowca...



Pomógł: 25 razy
Wysłany: Wto 20 Maj, 2008 22:37   

Zrealizowana przystań w Tczewie

20080520_112048.JPG
Plik ściągnięto 19577 raz(y) 107,33 KB

_________________
"Cmentarze można zburzyć, pamięci zniszczyć nie sposób”

 
 
Mr.Kłosik
[Usunięty]

Wysłany: Nie 29 Cze, 2008 10:23   

http://www.malbork.naszem...nia/868536.html

Cytat:
W Roku Żuław jesteśmy...

W województwach pomorskim i warmińsko–mazurskim trwa, ogłoszony przez samorządy wojewódzkie obu regionów, Rok Żuław. W Malborku przypomnieli o tym organizatorzy sesji popularnonaukowej pt. „Jesteśmy stąd” – Stowarzyszenie Gmin i Powiatu Malborskiego. Była to, jak na razie, pierwsza tak duża impreza w ramach Roku Żuław.

Na „własnej” ziemi wystąpił profesor Uniwersytetu Gdańskiego, historyk Wiesław Długokęcki.

– Jestem z Malborka, ale z Nowego Stawu przede wszystkim, ze środka Żuław. Tam mieszkałem 18 lat – mówił prof. Długokęcki. W wykładzie „Żuławy Wiślane na przestrzeni wieków” przedstawił przemiany, jakie zachodziły w naszym regionie od neolitu do współczesności.

Podczas sesji ogłoszono także wyniki konkursu literackiego „Jesteśmy stąd – dom na Żuławach”, który pod patronatem „POLSKI Dziennika Bałtyckiego” zorganizowały Starostwo Powiatowe oraz Stowarzyszenie Gmin i Powiatu Malborskiego. Laureaci (uczniowie gimnazjów, szkół ponadgimnazjalnych i dorośli) odebrali nagrody za prace, w których opisali m.in. swoje lub swoich bliskich przybycie na tzw. Ziemie Odzyskane i pierwsze lata osadnictwa.

Historia według profesora stąd

Sesja popularnonaukowa "Jesteśmy stąd" w Karwanie oficjalnie otworzyła w naszym powiecie obchody Roku Żuław, ustanowionego przez samorządy wojewódzkie Pomorza oraz Warmii i Mazur. Były wykłady i rozstrzygnięcie konkursu literackiego dla mieszkańców "Jesteśmy stąd - dom na Żuławach" - dziś publikujemy prace laureatów w kategorii dorosłych.

Podczas sesji popularnonaukowej wykład "Żuławy Wiślane na przestrzeni wieków" wygłosił profesor Uniwersytetu Gdańskiego, historyk Wiesław Długokęcki.

"Chciałbym zacząć od tego, że jestem z Malborka, ale z Nowego Stawu przede wszystkim, ze środka Żuław, tam mieszkałem 18 lat, dosyć krótko jak na tak długie życie. Ale czuję i jestem przekonany, że jestem zarówno nowostawianinem, jak i malborczykiem. (...)
Pierwsi ludzie pojawili się na Żuławach w neolicie, zatem około czterech tysięcy lat temu. Od tego czasu w mniejszym lub większym natężeniu były one zamieszkane i gospodarczo wykorzystywane. We wczesnym średniowieczu Żuławy były regionem pogranicznym między Pomorzem a Prusami, zasiedlonym przez Pomorzan, czyli Kaszubów, Polaków i Prusów. (...)
Zmiana politycznej sytuacji nastąpiła z chwilą podboju Prus przez zakon krzyżacki w trzynastym wieku, a następnie w momencie zagarnięcia w latach 1308-1309 przez wspomniany zakon Pomorza Gdańskiego. Cała dolina Dolnej Wisły, a w niej także Żuławy geograficznie znalazły się w centrum Państwa Zakonnego. Już w 1237 roku na północno-wschodniej krawędzi Delty Wisły powstał Elbląg, a na początku lat osiemdziesiątych trzynastego wieku Malbork. Właśnie w Malborku wielki mistrz zakonu umieścił w 1309 roku swoją siedzibę i pod jego zarządem znalazła się większa część Żuław. Od drugiego dziesięciolecia czternastego wieku Zakon zaczął przeprowadzać reformę gospodarczą południowej strefy Żuław. W oparciu o istniejące już osadnictwo, ale przede wszystkim ekonomistów sprowadzonych z landów północnych Niemiec, a więc terenów o podobnych warunkach naturalnych zaczęto zakładać wsie o zwartych siedliskach o powierzchni przeciętnie ponad tysiąc hektarów, z reguły z kościołami parafialnymi, posiadające samorząd. Po 1330 roku kolonizacją objęto część północną, około 1350 roku osiągając linię Wisły Elbląskiej, a nawet ją przekraczając. W latach 1330-1350 przeprowadzono kolonizację Żuław Pańskich, najmniej wiemy o akcji osadniczej na Żuławach Elbląskich, ale można powiedzieć, że miała ona miejsce także w pierwszej połowie czternastego wieku i objęła ich południowo-zachodnią część. Ogółem w ciągu kilkudziesięciu lat na Żuławach zreorganizowano lub założono od podstaw ponad sto dużych wsi chłopskich, które połączone zostały siecią dróg i przepraw promowych przez Wisłę. Zagęszczeniu sieci osadniczej towarzyszył też przełom techniczny, nowi osadnicy przywieźli nowe narzędzia. Pełne wykorzystanie żuławskich gleb możliwe było tylko poprzez budowę systemu przeciwpowodziowego, a także odwadniającego, złożonego z kanału i rowu do odprowadzania nadmiaru wody. W ciągu kilkudziesięciu lat Żuławy stały się najbardziej rozwiniętym rolniczo regionem w państwie krzyżackim, za tym szedł wysoki poziom życia i bogactwo ich mieszkańców. Tak jak w państwie krzyżackim, tak i w Rzeczpospolitej Polskiej Żuławy były regionem przodującym, dorobek poprzedniego okresu nie został zaprzepaszczony. (...)
Czego dziś uczy nas historia Żuław? Zmiany, które uformowały się tutaj w pierwszej połowie XIV wieku, to używając dzisiejszych pojęć, wielki proces modernizacji, nowych technologii i dysponujących odpowiednią wiedzą ludzi. Przykład średniowiecznych Żuław pokazuje, że nawet w krótkim czasie region peryferyjny może stać się centralnym, że taka przemiana może się udać."
Za tydzień opublikujemy kolejny wykład z wygłoszonych podczas sesji w Karwanie.

Czesław Przewklekły - I miejsce w kategorii dorosłych

Jak zetknięcie z nową kulturą nauczyło szacunku dla odmienności i złamało stereotypy

W szkole zawodowej w Malborku miałem kilku kolegów, którzy między sobą rozmawiali po niemiecku. Byli autochtonami i tak im było wygodniej. A może wtedy sięgali po niemiecki, kiedy chcieli, żeby inni nie zrozumieli. Nie wiem. Ale wiem, że ten język kojarzył mi się źle, bardzo źle. Ciarki mnie przechodziły szczególnie, jak słyszałem: „faflukte donner veter” (czy jakoś tak). Bo zaraz widziałem dwóch szwabów z pałami zabierających naszą krowę, a najwyraźniej tego z nich, który walnął z całej siły „kańcem” (pałą) w głowę mamy, aż się krwią zalała. Bo mama broniła krowy. Niemiec za powróz krowę z obórki, a mama za ten powróz z powrotem.
Jak teraz Gerard do Huberta mówił po niemiecku, to ja słyszałem te okropne wrzaski zaborców naszej krowiny i przeraźliwy płacz zakrwawionej mamy. I wszystko tutaj na tych „ziemiach odzyskanych” widziałem jako wrogie, obce, niemieckie. Domy z czerwonej cegły z dachami tego samego koloru, mury, nomen omen, pruskie, czego u nas w Kieleckiem się nie spotykało, ciosane kostki brukowe na ulicach. No, a jak ujrzałem potężną twierdzę krzyżacką, to zimny dreszcz mną potrząsnął. Wiedziałem ze szkoły, że to gniazdo krzyżackiego gada i dlatego. Twierdza zbita w gruz przez wojnę i dobrze jej tak – myślałem.
Przytłaczała mnie wielkość wszystkiego: domów, obór, stodół, wozów i narzędzi rolniczych, a nawet koni i krów. Tylko ludziki wśród tego małe i chudzieńkie: przybysze z Wołynia, Galicji, Polesia, Wileńszczyzny i z Kielecczyzny. Te grupy regionalne trzymały się razem i biada mi, gdybym próbował zadawać się, dajmy na to, z Wołyniakiem. A już, Boże broń, z Niemcem, czyli autochtonem. Ci z „centralnej” zjedliby mnie.
A jednak po pewnym czasie zbliżyłem się z Gerardem i Hubertem, a zwłaszcza z tym drugim. A zaczęło się od tego, że Hubert spytał mnie kiedyś:
- A ti, Cieszek, ni masz kanapka?
Ja nigdy nie miałem w szkole „kanapka” ani nic innego do jedzenia, bo kto by mi to dał? Mieszkałem u krewnych 20 km od szkoły, dojeżdżałem wąskotorówką. Oni jeszcze głęboko spali, kiedy ja wychodziłem do kolejki. A zresztą sami biednie żyli. Zjadałem, co było, przed wyjściem i to samo po powrocie.
Mówię jednak do Huberta:
- Miałem, ale zjadłem.
- Ti nie cygań, Cieszek, bo ti ni masz. Masz kawałek ode mnie.
Tak się zaczęło. On przynosił mi kanapki, a ja pomagałem mu z polskiego, bo, tak jak inni autochtoni, miał z nim trudności.
Powoli poznawałem Huberta i Gerarda. I zaczęli mi się podobać, mało: zaczęli mi wieloma cechami imponować. Pracowitość, sumienność, słowność, zamiłowanie do porządku, uczynność, lojalność – to cechy, które u nich ceniłem i które spowodowały, że zaprzyjaźniłem się z nimi. Ba, nawet ich niemiecki przestał mnie straszyć. I rzecz niezwykła, prosiłem, aby tłumaczyli mi na ten język niektóre słowa, i zwroty. Tak że poznałem spory ich zasób. Nigdy tylko nie wspomniałem, aby mi który powiedział co znaczy „faflukte donner veter” (czy jakoś tak). Nie mogłem się przemóc. No i nie zdradziłem się moimi zainteresowaniami niemieckim przed krewnymi i ziomkami bo byłbym wyklęty. Pochwaliłem się za to nauczycielce znanej mi z braku narodowych czy regionalnych uprzedzeń, a ona mi na to:
- W innej rzeczywistości, synku, dobrze jest znać obce języki, ale teraz? Szkoda wysiłku, bo gdzie ty będziesz się tym językiem posługiwał? Przyłóż się lepiej do nauki zawodu.
I tak zostało, czego w późniejszym życiu bardzo żałowałem. Ale o tym później. A co do Niemców: Gerarda i Huberta, to przekonałem się już wtedy, że nie jest ważne, jakiej kto jest narodowości, tylko jaki on jest. Nie miejsce tu na opis przebiegu naszej przyjaźni. Powiem tylko, że przyjaźnimy się do dziś, choć Hubert wyjechał po 1989 roku do Niemiec. (...)
W czwartej klasie technikum znalazłem się w samym sercu Żuław - Nowym Stawie. Odbywałem tam praktykę wakacyjną. Przydzielono mnie do majstra Wilhelma Wenty. Pan Wenta z początku traktował mnie nieufnie. Ale potem jakoś się zbliżył i nawet zaczął mi się zwierzać. Domyślam się, że przekonał go do mnie drobny z pozoru fakt. Kazał mi mianowicie wykonać pewną część do snopowiązałki. Ja to zrobiłem dobrze i w rekordowo krótkim czasie. A majster:
- Ti mie, chłopaku, tak nie hub, bo mie przindzia technik nohmowania i mie obetnie nohma! I co ja zahobia, jo? A mam pięć dzieci, jo. Tedi ti idź w krzaki i leż do fajhantu.
No to ja poszedłem i spałem, aż mnie Wenta obudził o piętnastej.
- Jo, chłopaku, takie teha czasy.
Jak pan Wenta o „takich teha czasach”, to ja mu się zwierzyłem, że mój cioteczny brat ukrywał się z powodu AK do roku 1956. Najpierw w Górach Świętokrzyskich, a potem w Sudetach. To Wenta wtedy opowiedział mi swoją historię. A była ona, w skrócie taka: w trzydziestym dziewiątym zmobilizowano go do polskiego wojska i bronił Gdyni. Tu dostał się do niewoli niemieckiej i wcielono go do Wehrmachtu. Jako element niepewny narodowo wysłany został na front wschodni. Tam dostał się do niewoli sowieckiej i wysłany został na daleki Sybir. Kiedy tworzyło się wojsko Andersa, wstąpił do niego. Przeszedł z II korpusem cały jego szlak bojowy. Zdemobilizowany w Bolonii, wrócił do Polski. A tu na granicy już czekali na niego ubowcy i wsadzili na dwa lata.
- I tera powidz ty mie, chłopaku, kto ja właszcziwie jest: Polak, Niemiec, czy jaki inszy?
Pan Wenta z jego historią przypomniał mi się bardzo niedawno, jak Tuskowi wypominano dziadka z Wehrmachtu. A dla mnie kimkolwiek by był pan Wenta z narodowości, to stał się przyjacielem. Przywołałem te dwa przykłady: Huberta z Gerardem ze szkoły w Malborku i Wilhelma Wenty z Nowego Stawu, bo to dla mnie – kilkunastolatka – było szokujące zetknięcie z nową kulturą, nowym językiem, nową mentalnością. I nauczyło mnie szacunku dla odmienności. Pomogło przełamać spotykane dotychczas stereotypy. (...)
Po przemianach osiemdziesiątego dziewiątego roku u nas i po otwarciu drzwi do Europy budzą się jednak i nadzieje. Żona moja od lat poszukuje śladów swojego ojca, który nie wrócił z wojny. W latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku udało nam się dotrzeć do człowieka, który był szefem kompanii ojca. Mieszkał w Głubczycach. Pan Bogdan (to nazwisko) opowiedział nam o przebiegu walk pod Budziszynem. Powiedział między innymi: „do boju poszło nas trzystu osiemdziesięciu, wróciło trzydziestu sześciu. Kryspina wśród nas nie było”. I tyle. Na podstawie jego opowieści, którą spisałem, a w której były dane określające numery plutonu, kompanii, batalionu i pułku, a także nazwiska (rosyjskie) dowódców, uzyskaliśmy z Centralnego Archiwum Wojskowego pismo stwierdzające, że ojciec żony „zaginął bez wieści”. I nic więcej. A jak w ubiegłym roku napisaliśmy tam ponownie, to już przysłali kserokopię karty powołania, karty ewidencyjnej i kilku innych dokumentów zawierających istotne dane. Co prawda, miejsca pochówku nie podali. Ale szukamy go innymi drogami. Zdobyliśmy już, co wcześniej było niemożliwe, dokładne informacje o miejscu zaginięcia ojca. Chcieliśmy tam pojechać i wypytać miejscowych starych mieszkańców. Zwierzyłem się z tego zamiaru przyjacielowi, który często przejeżdża przez tamtą okolicę, jadąc do Niemiec. A on mi na to: „tam ci nikt nic nie powie o walczących tu Ruskich i Polakach. Odwróci się na pięcie i pójdzie nie podejmując rozmowy.” I jesteśmy w kropce: jechać tam, czy nie jechać? Ma rację Jurek, czy nie ma? Przecież i u nas są cmentarze niemieckie. Czy ja bym skąpił informacji poszukującemu Niemcowi? O! W ubiegłym roku przyjechała starsza pani z Niemiec, wyjęła plan naszej wsi i pyta, gdzie tu jest określone gospodarstwo. Zawieźliśmy ją na miejsce, przedstawili gospodarzom. Obejrzała, popłakała się. Bo tam mieszkali jej dziadkowie, a ona jako dziecko - u nich. Po powrocie ugościliśmy ją u siebie kawą i ciastem, ona zrewanżowała się słodyczami i wdzięcznością. I tak powinno być. Co my - współczesne pokolenie - jesteśmy winni temu, co było? A przesiedlenia nie odbywały się ani na ich, ani na naszą prośbę!
* Tytuł pochodzi od redakcji.

Co my - współczesne pokolenie - jesteśmy winni temu, co było?

Helena Biskup - II miejsce w kategorii dla dorosłych

Z domu do domu na Żuławach

Dom w moim życiu miał różne miejsca. Ten baśniowy, choć biedny, stoi do dziś w Malborku na Marszałkowskiej. Drugi dom był w Miłoradzu, równocześnie piękny i bolesny. A potem to już odyseja – Nowy Staw i Malbork. Niestety, nie mam przed sobą Itaki, czyli takiego miejsca, gdzie na mnie ktoś czeka i na powrót mogę być szczęśliwa.
Z miejsca na miejsca...
Tak tułali się moi rodzice, by znaleźć swój dom na Żuławach. Przybyli z Kresów Wschodnich, oboje pochodzą z Wołynia. Mama, Zofia Kopij z domu Zalewska, urodziła się 24.09.1924 r. Mieszkała w Kolonii Gnilak w gminie Silno w powiecie łuckim. Gdy miała dwa lata, zmarł jej ojciec, uczestnik I wojny światowej (z frontu wrócił w 1919 r.). W chwili wybuchu II wojny była piętnastoletnią dziewczyną i tu skończyła się jej młodość. Starszego od niej o dwa lata brata, Jana, Niemcy ujęli w ulicznej łapance i wywieźli na roboty do Niemiec. Jej mama, a moja babcia, Julia Zalewska, zaczęła chorować. I tak piętnastolatka stała się odpowiedzialna za bezpieczeństwo najbliższych: chorej matki, przyrodniego brata Czesława, mającego wówczas 10 lat. Prawdziwa gehenna zaczęła się dla nich, gdy do akcji wkroczyli banderowcy. Puszczali z dymem całe wsie, mordując „Lachów”. Nawet kolega z ławy szkolnej w czasie wojny okazał się śmiertelnym wrogiem. I tak właśnie spłonęła rodzinna wieś mamy – Gnilak. Ratując się ucieczką, znaleźli się na Przebrażu. Do końca wojny mieli schronienie u życzliwych ludzi, oczywiście Polaków. Ogromnym ciosem dla tej młodej dziewczyny była śmierć matki w 1944 r. Została sama wśród obcych z nieletnim bratem. Chodziła do ludzi na zarobek, by zapłacić za dach nad głową, za przysłowiową łyżkę strawy.
Tuż po zakończeniu wojny mama została przewieziona jedenastym transportem do Malborka. Przyjechała tu z bratem Czesławem, wówczas już 14-latkiem. Podróż trwała prawie dwa tygodnie. Gdy znaleźli się na dworcu w Malborku i zobaczyli żołnierzy radzieckich, nie chcieli opuścić wagonów, tak paraliżował ich strach przed Rosjanami. Zostali siłą wyrzuceni przez kolejarzy na peron. Ponad dwa tygodnie koczowali na dworcu, bojąc się ruszyć. Ale trzeba było karmić krowę, którą mama wiozła z Przebraża, szukać jakiegoś opuszczonego przez Niemców mieszkania.
I tak znalazła dom na Piaskach na ulicy Marszałkowskiej, w którym mieszka do dziś od 1 czerwca 1945 r. Tu poznała mego ojca – Władysława. On również jako repatriant przyjechał ze wschodu. Tu również znalazła mieszkanie dla brata Jana. Wrócił on z robót z Niemiec dopiero w 1946 roku.
Początki nowego życia rodziców były bardzo trudne. Jedna krowa – żywicielka ze Wschodu była podporą dla powiększającej się rodziny. Dostali ziemię od władzy ludowej i konia ofiarowanego przez UNRĘ. Nie było narzędzi do pracy, maszyn, ale było optymistyczne nastawienie do życia. Między ludźmi panowały życzliwość, wzajemna pomoc. Uleciał strach przed tym, że wrócą Niemcy i ich stąd wygonią. Zaczęli czuć się jak u siebie, zwłaszcza że niemal wszyscy mieszkańcy Piasków przyjechali z kresów. Ciężko pracowali, ale byli radośni. Z domu rodzinnego pamiętam tzw. wieczórki, gdzie zimowymi wieczorami przychodzili sąsiedzi i snuli wspomnienia o kraju lat dziecinnych, z którego wygnała ich wojna. Józef Sobiesiak „Maks”, organizator oddziałów partyzanckich na wschodzie, opisał lata wojny. Jego powieść zatytułowana „Ziemia płonie” ukazywała się w odcinkach w „Głosie Wybrzeża”. Ja, wówczas uczennica VI klasy, głośno czytałam rodzicom, sąsiadom. Potem były dyskusje, komentarze, pomstowania na „bolbowców” (tak nazywano bandę UPA). Już wtedy wiedziałam o Katyniu, nie mając zielonego pojęcia o białych plamach w historii naszego narodu. A w szkole nas uczono, że jedynym wrogiem byli Niemcy. (...)
Przepustka w dorosłość
Przyszedł czas, by wyfrunąć z rodzinnego gniazda. Zaopatrzona w największy posag, jaki mogli mi dać rodzice, czyli wykształcenie. Nie strawi go ogień, woda nie zaleje i nie zniszczy żaden żywioł ni kataklizm życiowy. Z maturą w kieszeni absolwentka Liceum Pedagogicznego rozpoczęłam pracę jako nauczycielka w Miłoradzu. I tu zaczęłam tworzyć swój nowy dom. Miał być moją ostoją na długie lata.
Jakże inne było środowisko miłoradzkie od mojego rodzinnego, w którym rosłam. Tylko 12 kilometrów od Malborka, a zgoła inna kultura, inni ludzie. Gdy dla moich rodziców wojna zakończyła się w 1945 r., dla mieszkańców Miłoradza dopiero się zaczynała wraz z wkroczeniem armii radzieckiej. Ładowali swój dobytek na furmanki i uciekali z zamiarem dotarcia do Rzeszy. Wracali po kilku dobach, ponieważ styczniowy mróz 1945 r., zablokowane drogi uniemożliwiały im ucieczkę. Pozostali do dziś.
Nieswojo czułam się w Miłoradzu, słysząc niemiecką mowę w sklepie, na ulicy. Minęło prawie 25 lat od zakończenia wojny, a tubylcy nadal między sobą rozmawiali tylko językiem Gutenberga. Ale zostali przemieszani z ludźmi, przybyszami z różnych regionów kraju. Repatriantów ze wschodu tu nie było, przeważali ludzie z Krakowskiego i Kieleckiego. Otrzymywali zatrudnienie w miejscowym PGR.
Szybko wrosłam w to środowisko. Wraz z przydziałem pracy dostałam służbowe mieszkanie. Praca stała się moją pasją i była nią aż przez 37 lat. Zdobywając doświadczenie pedagogiczne, jednocześnie poszerzałam swój warsztat zawodowy poprzez samokształcenie, zdobywając tytuł magistra historii, II stopień specjalizacji zawodowej, miano nauczyciela dyplomowanego. Pełniłam funkcję dyrektora w szkole podstawowej. Miałam doskonały kontakt z młodzieżą, świetne porozumienie z rodzicami. (...)
Równocześnie z pracą zawodową i społeczną budowałam swój prywatny dom. Choć było to mieszkanie służbowe, ale moje. Założyłam rodzinę, urodziłam dwóch synów. Wraz z awansami zawodowymi były awanse mieszkaniowe. Najpierw jeden pokój z kuchnią, potem mieszkanie dwupokojowe, na koniec piękne, 3-pokojowe. Dorabialiśmy się z mężem od przysłowiowej łyżki. Byliśmy młodzi, cieszyliśmy się zdrowo chowającymi się dziećmi. Chłopcy doskonale się uczyli, pokończyli studia i „wyfrunęli” na swoje. Radość dnia codziennego zabiła moja choroba nowotworowa. Wielomiesięczne zmagania z rakiem, bólem fizycznym i cierpieniem psychicznym zmusiły mnie do zmiany spojrzenia na moje życie. Choroba przewróciła hierarchię wartości. Doświadczyłam zdrady bliskich i nagłej utraty przyjaciół. Doświadczyłam strachu, samotności, a także bezinteresownej dobroci. Zostałam sama. Mój dom, który miał być azylem, stał się dla mnie koszmarem. (...)
*****
Żuławy to moja najbliższa ojczyzna. Tworzą ja trzy miejscowości: Malbork, Miłoradz i Nowy Staw. Zaznałam na tej ziemi wiele dobrego i złego. Mimo to lubię spoglądać na monumentalny zamek, na niebo pławiące się w Nogacie. Zwłaszcza wtedy, gdy słońce jest u kresu dnia. Ile bym dała za to, by móc jak dawniej chodzić po łąkach miłoradzkich, by wsłuchiwać się w szum wierzb płaczących. One mnie najlepiej rozumieją…

Już wtedy wiedziałam o Katyniu, nie mając zielonego pojęcia o białych plamach w historii naszego narodu.

Ewa Grenda - II miejsce w kategorii dorosłych

Kości bolą, łupie w krzyżu

Od kiedy pamiętam, mieszkam na Żuławach. Nie przyszło mi do głowy, że w ogóle można mieszkać w innym regionie Polski, a cóż dopiero świata. Biadolę wprawdzie codziennie, że bolą mnie kości, łupie w krzyżu, rwie w stawach, ale nie wyobrażam sobie, że mogłabym przeżyć życie inaczej.
Korzenie zapuszczone przeze mnie są głębokie, choć konary moje już stopniowo usychają. Z bólem wspominam słowa matki, która całe życie czuła się tu źle. Mawiała, że została wygnana z domu, była to jakaś wioska pod Warszawą, i że człowieka nie da się przesadzić jak roślinę. Nawet jeżeli przeżyje, nie będzie owocowała. Matka całe życie ciężko pracowała w cukrowni, na zmiany i ponad swoje siły, czasami po 10 godzin dziennie. (...)
Ojca nie było w domu w ogóle. Był kimś ważnym, mówiono do niego "panie dyrektorze". Codziennie wściekał się na wszystkich, wyzywał i tłumaczył każdemu z osobna, jak ma pracować, po czym machał ręką i robił wszystko sam. Nie wyszło mu to na zdrowie. Zmarł, mając 46 lat. Śmierć przyszła nagle, a po niej zorientowaliśmy się, że nie mamy środków do życia.
Wówczas skończyłam siedem klas szkoły podstawowej, do której chodziłam na piechotę cztery kilometry. Nie pamiętam z tego okresu wielu rzeczy. Pamiętam jednak nauczycielkę, która czasami mnie odprowadzała do domu. Pamiętam piec, w którym każdego ranka musieliśmy napalić, aby było ciepło. Było nas w klasie chyba 12 osób, w różnym wieku, uczyliśmy się głównie czytać i pisać. Później poszłam do szkoły z internatem w Nowym Stawie. To były najlepsze i najgorsze zarazem lata mojego życia. Byliśmy pilnowani i podlegaliśmy kompleksowej komunistycznej obróbce. (...)
Nasz dom podupadał. Z pięknego dworku zaczęła robić się ruina, tynki poodpadały, dach od jakiegoś czasu zaczął przeciekać, ściany popękały, ganek zawilgotniał, pojawił się grzyb, okna zaczęły przeciekać. Kiedyś mama mówiła, że tylko dlatego nie wrócimy w rodzinne, warszawskie strony, ponieważ mamy tu piękny dom. Wokół domu, a właściwie dworku był zespół parkowy, zadbane uliczki, klomby, piękne stare drzewa. W domu była ogromna kuchnia, duża bawialnia, salonik. Po śmierci ojca mama przyjęła lokatorów i tak zostali do końca. Ci nowi po kilku latach sprowadzili następnych, więc dla mnie i dla mamy było coraz mniej miejsca w naszym domu. Właściwie wystarczały nam dwa pokoje, ale smutno było patrzeć, jak dom, w którym się wychowałam, tak podupada. (...)
W szkole poznałam męża. Pochodził z Pomorza. Pierwszą rzeczą, o którą zapytała mama, było: skąd pochodzi. Gdy usłyszała nazwę regionu, znacznie się uspokoiła, dodała, że Pomorzanie to uczciwi i pracowici ludzie. (...) Ślub wzięliśmy bardzo skromny. Nie mieliśmy gdzie mieszkać. Zapisaliśmy się do spółdzielni mieszkaniowej, ale na mieszkanie nie mieliśmy szans, bo byłam zameldowana u mamy, a tam powierzchnia dwóch pokoi równała się 100 m kw. Wreszcie mąż dostał pracę w pobliskim PGR. Dyrektor tego PGR był następcą mojego ojca i tak po znajomości mieliśmy źródło utrzymania. (...)
Dom nasz popadał w coraz gorszą ruinę. Sąsiedzi nie dbali o niego w ogóle. Gdy przyszła nam pomóc ekipa z PGR, dyrektor stwierdził, że w nim nie da się mieszkać i ku naszej szalonej radości dał nam mały domek jako mieszkanie zastępcze. Po kilku latach i lokatorzy wynieśli się gdzieś z naszego domku, ale nie było już zupełnie do czego wracać. W ciągu następnych dwóch lat nasz dom zniknął w ogóle z powierzchni ziemi, rozebrali go miejscowi na elementy. (...)
Moje dzieci szukają historii i szukają swojego domu. Tego domu już jednak dawno nie ma. Jedyną rzeczą, jaką mogą zrobić, to wybudować swój własny dom na Żuławach i tu rozwinąć swoje konary, stąd bowiem są ich korzenie.
* Tytuł pochodzi od redakcji.

Pomorzanie to uczciwi i pracowici ludzie.

KAMILA BUCHOLZ - POLSKA Dziennik Bałtycki
 
 
StormChaser 
Administrator
Łowca...



Pomógł: 25 razy
Wysłany: Pią 01 Sie, 2008 11:45   

http://malbork.naszemiast...nia/882203.html
Cytat:
Żuławy. Konferencja dotycząca budowy międzynarodowego szlaku wodnego E-70

Deklarację współpracy nad projektem dostosowania polskiej części międzynarodowego szlaku wodnego E 70 do standardów europejskich podpisali marszałkowie województw: kujawsko-pomorskiego, lubuskiego, warmińsko-mazurskiego, wielkopolskiego i zachodniopomorskiego. To najważniejsze osiągnięcie ostatniej konferencji w Kadynach.


Dzięki renowacji Międzynarodowej Drogi Wodnej E-70 pasażerowie i towary będą bez przeszkód mogły dopłynąć m.in. z Gdańska do holenderskiej Antwerpii czy litewskiej Kłajpedy. W części zachodnioeuropejskiej część tej żeglugowej autostrady funkcjonuje znakomicie. Drogami wodnymi m.in. w Niemczech i transportowane jest blisko 80 proc. rocznego obrotu towarowego. Polski odcinek E 70 biegnie od Kostrzyna nad Odrą, później Wartą i Notecią do Bydgoszczy, a następnie Wisłą do Gdańska, Mierzei Wiślanej i Elbląga. Niestety, zaniedbywana od wielu lat nasza część trasy wymaga inwestycji. By uruchomić transport będzie przede wszystkim potrzebne dostosowanie polskiego odcinka MDW E 70 do parametrów tzw. II klasy żeglugowej. W praktyce oznacza to, że szlakiem tym będą mogły poruszać się jednostki o wyporności od 800 do 1000 ton. By zrealizować to zadanie potrzebne będą jednak spore finanse (nawet 11 mld zł). Dlatego przedstawiciele samorządów sześciu województw zadeklarowali opracowanie projektu oraz przygotowania wstępnego studium jego wykonalności.

– To pierwszy konkretny krok do realizacji tej inwestycji – mówi Zbigniew Ptak z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego. - Po przygotowaniu tego dokumentu będziemy mogli napisać kolejny projekt, tym razem dotyczący już konkretnych prac na akwenach. Wiemy, że tych prac nie będzie aż tak wiele - potrzebne będą pogłębienia, umocnienie nabrzeży, koszenie trzcin na niektórych odcinkach itp. Cieszy nas także wsparcie niemieckich partnerów, którzy wstępnie zadeklarowali udział w finansowaniu przedsięwzięcia.

Ostrożne przewidywania mówią, że polska część E 70 zostanie przywrócona do sieci w roku 2015.
Konferencja w Kadynach zakończyła etap przygotowań do rewitalizacji polskiej części międzynarodowej trasy wodnej. Pierwsze spotkanie marszałków w tej sprawie odbyło w listopadzie ubiegłego roku w Gniewie w woj. pomorskim, następne w kwietniu tego roku w Smolnikach w Wielkopolsce oraz w Gdańsku. Elementem kończącym pierwszy etap będzie książka, w której znajdą się m. in. raporty opisujące obecny stan drogi E-70.

- Spotkanie było bardzo udane - dodaje Ptak. - Przede wszystkim marszałkowie wymienili się informacjami na temat działań dotyczących odnowienia E 70. Rzadko kiedy można zobaczyć tak prężną współpracę. Wszyscy rozumiemy, że tańszy kilkanaście razy transport rzeczny stanie się wkrótce jedyną alternatywą wobec drogiego transportu kołowego, poruszającego się dodatkowo na niewydolnym systemie drogowym.

Natasza Jatczyńska, Tomasz Chudzyński - POLSKA Dziennik Bałtycki
_________________
"Cmentarze można zburzyć, pamięci zniszczyć nie sposób”

 
 
StormChaser 
Administrator
Łowca...



Pomógł: 25 razy
Wysłany: Wto 02 Wrz, 2008 09:57   Żuławy na liście UNESCO?

http://malbork.naszemiast...nia/892912.html
Cytat:
Żuławy mogą stać się wielką atrakcją dzięki wpisaniu na listę UNESCO

Cały region Delty Wisły powinien zostać wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO - uważa dr Kazimierz Cebulak, gdański inżynier, ekspert od hydrotechniki i historyk regionalista. - Cały ten obszar jest jedynym na świecie żywym muzeum, pod gołym niebem - stwierdził
.

Cebulak był gościem i prelegentem w czasie konferencji popularnonaukowej "Wokół rzek", która odbywała się w Nowym Dworze Gd. Właśnie w czasie swojego wystąpienia przedstawił projekt wpisania regionu na listę UNESCO.

- Żuławy są jedynym na świecie muzeum otwartym 24 godziny na dobę - mówi Kazimierz Cebulak. - Dziełami, które można w nim podziwiać, są nadal pracujące zabytki hydrotechniczne, między innymi największa w Europie stacja pomp odwadniających lokalne poldery, unikatowa roślinność oraz piękne krajobrazy powstałe w wyniku rozumnej współpracy człowieka z żywiołem wodnym. Żuławy to jednak przede wszystkim pomnik ogromnej ludzkiej pracy, osiągnięcia czegoś, co było niemożliwe.

Cebulak wie, o czym mówi. W latach 1945-1949 uczestniczył w osuszaniu Żuław, po tym jak wycofujące się wojska hitlerowskie wysadziły wały przeciwpowodziowe. Cały ten depresyjny region znalazł się pod wodą.

- Holendrzy, którzy są mistrzami odwadniania terenów, mówili nam w 1945 roku, że Żuławy są stracone, że tak olbrzymiego obszaru nie da się odebrać wodzie - opowiada Cebulak. - My jednak tego dokonaliśmy. Dzisiaj na Żuławach kwitnie życie. Szkoda, że nikt się tym nie szczyci.

Sama procedura wpisania obiektu na listę UNESCO jest bardzo trudna, wymagająca poważnego wysiłku, m.in. finansowego. Jednak jak potwierdzają władze Muzeum Zamkowego w Malborku, jedynego do tej pory obiektu z listy UNESCO na Pomorzu, jest to opłacalna inwestycja.

- To cel, na który będzie można wydać pieniądze z czystym sumieniem - mówi Tadeusz Studziński, burmistrz Nowego Dworu Gd. - Będę namawiał kolegów z żuławskich samorządów do poparcia tego planu. Chętnie zorganizuję spotkanie wszystkich zainteresowanych projektem.

Trudna droga

Obiekt, który ma zostać wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO, musi spełnić przynajmniej jeden z 10 podstawowych warunków.
Należą do nich m.in. reprezentowanie arcydzieła ludzkiego geniuszu twórczego, przedstawianie unikatowego albo przynajmniej wyjątkowego świadectwa tradycji kulturowej lub istniejącej albo minionej cywilizacji, obejmowanie wyjątkowych zjawisk przyrodniczych lub terenów szczególnego naturalnego piękna. Każdy z nich musi być potwierdzony badaniami i ekspertyzami. O wpisaniu na listę decyduje Komitet Dziedzictwa Kulturowego, w trakcie corocznej sesji.

Tomasz Chudzyński - POLSKA Dziennik Bałtycki
_________________
"Cmentarze można zburzyć, pamięci zniszczyć nie sposób”

 
 
konto_usunięte
[Usunięty]

Wysłany: Wto 02 Wrz, 2008 15:29   

Feuchtwangen napisał/a:
Żuławy są jedynym na świecie muzeum otwartym 24 godziny na dobę - mówi Kazimierz Cebulak. - Dziełami, które można w nim podziwiać, są nadal pracujące zabytki hydrotechniczne, między innymi największa w Europie stacja pomp odwadniających lokalne poldery, unikatowa roślinność oraz piękne krajobrazy powstałe w wyniku rozumnej współpracy człowieka z żywiołem wodnym. Żuławy to jednak przede wszystkim pomnik ogromnej ludzkiej pracy, osiągnięcia czegoś, co było niemożliwe.


Ja czegoś nie rozumiem... co da wpisanie na listę? Więcej rozczarowanych turystów? Przecież władze i tak nic nie będą robić z tym co jest teraz na Żuławach, a np starosta malborski rozbierze pozostałości kolei wąskotorowej... tyle domów się wali, dróg nie ma, cmentarze menonickie zarastają...
Ostatnio zmieniony przez konto_usunięte Wto 02 Wrz, 2008 15:32, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Milek
[Usunięty]

Wysłany: Wto 02 Wrz, 2008 16:37   

Obudzili się !!!
 
 
kolekcjoner 
Mistrz


Pomógł: 57 razy
Wysłany: Wto 02 Wrz, 2008 18:51   

Popieram ideę Pana Cebulaka !!!!!
_________________
Witam Malborżanki i Malborżan!
 
 
Linka 
Mistrz
Bride of Francula


Pomogła: 8 razy
Wysłany: Wto 02 Wrz, 2008 19:01   

Ja też! Ja też! :-D :ok:

A co do wątpiącego tonu Ojca Założyciela - właśnie wpis na listę mógłby spowodować odżycie tego regionu, zatrzymanie niszczenia pozostałości kultury Żuław, dewastacji cmentarzy, otoczenie opieką zabytków i przypływ pieniędzy na ich ratowanie :peace:
Ostatnio zmieniony przez Linka Wto 02 Wrz, 2008 19:03, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
zapała 

Pomógł: 8 razy
Wysłany: Wto 02 Wrz, 2008 19:23   

Azaziz napisał/a:
Feuchtwangen napisał/a:
Żuławy są jedynym na świecie muzeum otwartym 24 godziny na dobę - mówi Kazimierz Cebulak. - Dziełami, które można w nim podziwiać, są nadal pracujące zabytki hydrotechniczne, między innymi największa w Europie stacja pomp odwadniających lokalne poldery, unikatowa roślinność oraz piękne krajobrazy powstałe w wyniku rozumnej współpracy człowieka z żywiołem wodnym. Żuławy to jednak przede wszystkim pomnik ogromnej ludzkiej pracy, osiągnięcia czegoś, co było niemożliwe.


Ja czegoś nie rozumiem... co da wpisanie na listę? Więcej rozczarowanych turystów? Przecież władze i tak nic nie będą robić z tym co jest teraz na Żuławach, a np starosta malborski rozbierze pozostałości kolei wąskotorowej... tyle domów się wali, dróg nie ma, cmentarze menonickie zarastają...


Więcej optymizmu :piwo:
 
 
StormChaser 
Administrator
Łowca...



Pomógł: 25 razy
Wysłany: Wto 02 Wrz, 2008 19:27   

zapała napisał/a:
Więcej optymizmu
racz nam dać Panie

jak ja bym chciał być takim optymistą i to nie zawiedzionym, nie wierzę by cokolwiek obudziło klasy rządzące gdziekolwiek, to już kilkadziesiąt lat obserwacji te wnioski nasuwa niestety.
_________________
"Cmentarze można zburzyć, pamięci zniszczyć nie sposób”

 
 
konto_usunięte
[Usunięty]

Wysłany: Wto 02 Wrz, 2008 20:03   

Linka napisał/a:
Ja też! Ja też! :-D :ok:

A co do wątpiącego tonu Ojca Założyciela - właśnie wpis na listę mógłby spowodować odżycie tego regionu, zatrzymanie niszczenia pozostałości kultury Żuław, dewastacji cmentarzy, otoczenie opieką zabytków i przypływ pieniędzy na ich ratowanie :peace:


Jak rozumiem, większy dopływ gotówki, ale jak nie ma gospodarza to co po gotówce, dzień w dzień zjeżdżam Żuławy, jakoś nie potrafię być optymistą po tym co widzę, mówimy o regionie, wielu wójtów, starostów, burmistrzów, setki radnych.... mówmy o problemie jak o polityce, to nie jeden zabytek, który podlega pod ministerstwo, to duże obszary zaniedbane, walące się domy itd itp

Jestem sceptyczny, bo to ci sami ludzie będą działać co działają obecnie np w Starostwie w Malborku czy Urzędzie Gminy....
 
 
StormChaser 
Administrator
Łowca...



Pomógł: 25 razy
Wysłany: Czw 04 Wrz, 2008 09:33   

http://malbork.naszemiast...nia/893855.html
Cytat:
Żuławy i Powiśle staną się rajem dla wodniaków

Ponad 80 mln zł ma wynosić dotacja na realizację projektu "Pętli Żuławskiej", zakładającego kompleksową modernizację turystycznej infrastruktury żeglarskiej na Pomorzu oraz Warmii i Mazurach. Przedsięwzięcie zyskało aprobatę osób decydujących o przyznaniu pieniędzy z unijnego funduszu "Innowacyjna gospodarka".


- Ta wiadomość powinna ucieszyć wszystkich zaangażowanych w przygotowywany przez ostatnie cztery lata projekt rewitalizacji szlaków wodnych - mówi Zbigniew Ptak z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego. - Na tej inwestycji zyska całe województwo. Szlak wodny będzie dźwignią gospodarki, wykorzystującą atuty przyrodnicze i dziedzictwo kulturowe regionu. Przypomnijmy, "Pętla Żuławska" zakłada 26 inwestycji na szlaku wodnym, łączącym Gdańsk, Kwidzyn, Tczew, Malbork z portami na Zalewie Wiślanym i Elblągiem. Liczy łącznie ponad 300 km. Przebiega Wisłą, Martwą Wisłą, Szkarpawą, Wisłą Królewiecką, Nogatem, Kanałem Jagiellońskim, rzeką Elbląg i Pasłęką oraz częścią polskiego Zalewu Wiślanego. Między innymi wybudowane zostaną przystanie żeglarskie, turystyczne i pasażerskie w Braniewie, Tolkmicku, Nowej Pasłęce, Błotniku, Gniewie, Sobieszewie, Malborku, Białej Górze, Tczewie. Rozbudowane zostaną porty w Krynicy Morskiej, Kątach Rybackich Elblągu, we Fromborku i Tolkmicku.

- Wokół wybudowanej infrastruktury powstaną różnego rodzaju formy działalności gospodarczej: od największych, czyli rozwoju turystycznej żeglugi śródlądowej z wykorzystaniem dużych jednostek pasażerskich, przez turystykę jachtową, do całego rynku usług - dodaje Ptak.

W projekcie uczestniczy łącznie 18 samorządów. Każdy z nich przeznaczy na poszczególne inwestycje 30 proc. wartości każdej z nich. Prace mogłyby rozpocząć się w roku 2009 i zakończyć w 2012.

Tomasz Chudzyński - POLSKA Dziennik Bałtycki
_________________
"Cmentarze można zburzyć, pamięci zniszczyć nie sposób”

 
 
starykot 


Wysłany: Nie 07 Wrz, 2008 02:38   

Wybory idą? ;-)
_________________
Lubię tu wpadać
 
 
Chudy 

Wysłany: Nie 07 Wrz, 2008 11:23   

Kiełbaska wyborcza, kiełbaska. Smacznego.
 
 
Milek
[Usunięty]

Wysłany: Nie 07 Wrz, 2008 18:08   

Mieszkałem na Żuławach od 1964-1988 r. i stwierdzam, że tylko pustynia i lodowiec jest mniej atrakcyjny, mimo, że mieszkałem i tak w miarę ciekawym miejscu jak na Żuławy.
Jak przepłynęłem Nogat na wysokości Pogorzałej Wsi to byłem zachwycony krajobrazem zza rzeki.
Jeśli ktoś twierdzi inaczej, to chyba w życiu nie wyjeżdżał poza deltę.
Poletka po 8-12 ha poprzedzielane zarośniętymi rowami, brak lasów, zwierzyny, a nawet kolei wąskotorowej, nie mówiąc o lokalnych drogach.
Inicjatywa jest bardzo dobra, popieram w całej rozciągłości, wszak płacimy składki dla UE z naszych podatków, więc trzeba też i od nich coś wyciągnąć.
Po pierwsze teren jest zbyt rozległy, więc dbałość o cmentarze i zabytki powinny podlegać samorządom i to bez czekania na dotacje.
Po drugie to należało by cos stworzyć w skali mikro, najlepiej blisko Elbląga coś w rodzaju skansenu, blisko kurortów nadmorskich, najlepiej z dojazdem wąskotorówki, bo sądzę na 100%, że turysta nie będzie ganiał po całych Żuławach, bo urlopu mu nie starczy.
Drugi punkt to Biała Góra z punktem widokowym.
 
 
konto_usunięte
[Usunięty]

Wysłany: Nie 07 Wrz, 2008 18:32   

Milek45 napisał/a:
najlepiej z dojazdem wąskotorówki


Zobaczymy na ile starczy chwatom sił i idei politycznej, pomysły są zadziwiające, np Czapla rozbierze tory, skonsumuje je na złom, a potem stworzy ścieżki rowerowe... jaki jest zamysł ogólny naszego powiatu, trudno przewidzieć...

Wierzyć trzeba natomiast w Nowy Dwór Gdański, no chyba, że nasi radni z powiatu dołączą bo znowu pojadą na Krym ciężko pracować, ale to już złośliwość z mojej strony
 
 
starykot 


Wysłany: Nie 07 Wrz, 2008 19:10   

Milek45 napisał/a:
Mieszkałem na Żuławach od 1964-1988 r. i stwierdzam, że tylko pustynia i lodowiec jest mniej atrakcyjny, mimo, że mieszkałem i tak w miarę ciekawym miejscu jak na Żuławy.
Jak przepłynęłem Nogat na wysokości Pogorzałej Wsi to byłem zachwycony krajobrazem zza rzeki.
Jeśli ktoś twierdzi inaczej, to chyba w życiu nie wyjeżdżał poza deltę.

Ktoś twiedzi inaczej pomimo, że wyjeżdża poza deltę. ;-)
_________________
Lubię tu wpadać
 
 
Milek
[Usunięty]

Wysłany: Nie 07 Wrz, 2008 19:44   

starykot napisał/a:
Milek45 napisał/a:
Mieszkałem na Żuławach od 1964-1988 r. i stwierdzam, że tylko pustynia i lodowiec jest mniej atrakcyjny, mimo, że mieszkałem i tak w miarę ciekawym miejscu jak na Żuławy.
Jak przepłynęłem Nogat na wysokości Pogorzałej Wsi to byłem zachwycony krajobrazem zza rzeki.
Jeśli ktoś twierdzi inaczej, to chyba w życiu nie wyjeżdżał poza deltę.

Ktoś twiedzi inaczej pomimo, że wyjeżdża poza deltę. ;-)

Mogę zrozumieć, że niektórzy kierują się ideologią i wielkimi słowami typu rezerwat, skansen, dziedzictwo kulturowe, itp. I może to co piszę jest niedyplomatyczne, ale przyjeżdżając w moje rodzinne tereny kilka razy do roku, mogę skoncentrować się na drodze, począwszy od wyjazdu z Elbląga, bo na lewo i prawo stół., nie czepiam się zabytków i cmentarzy, ale logicznie patrząc turysta nie będzie latał śmigłowcem po całych Żuławach, żeby zwiedzić DOM podcieniony, lub cmentarz mennonicki, który jak wcześniej wspomniałem powinien być zadbany przez lokalne władze chociażby dla lokalnej społeczności.
 
 
starykot 


Wysłany: Nie 07 Wrz, 2008 20:08   

Milek45 napisał/a:
Mogę zrozumieć, że niektórzy kierują się ideologią i wielkimi słowami typu rezerwat, skansen, dziedzictwo kulturowe,

:shock:



Nie oczekujesz przecież, że będę Cię przekonywał do czegoś z czego z wielką ulgą zrezygnowałeś w swoim czasie. Nie lub sobie Żuław. Cóż komu do tego? :idont:
_________________
Lubię tu wpadać
 
 
Milek
[Usunięty]

Wysłany: Nie 07 Wrz, 2008 20:20   

starykot napisał/a:
Milek45 napisał/a:
Mogę zrozumieć, że niektórzy kierują się ideologią i wielkimi słowami typu rezerwat, skansen, dziedzictwo kulturowe,

:shock:



Nie oczekujesz przecież, że będę Cię przekonywał do czegoś z czego z wielką ulgą zrezygnowałeś w swoim czasie. Nie lub sobie Żuław. Cóż komu do tego? :idont:

Źle mnie zrozumiałeś, ja się tu urodziłem i wychowałem i wracam z sentymentem, los mnie rzucił gdzie indziej , ale patrzę obiektywnie i nie widzę tu żadnych atrakcji geograficznych , fauna i flora ogranicza się do buraka cukrowego, pszenicy i zwierząt gospodarczych .Już pod koniec lat 80-tych niemal całkowitemu wyginięciu uległy zające, kuropatwy i sarny. Jedyną ciekawostką był widok zamku malborskiego i Tczewa przy dobrej widoczności z wału p.pow. na Nogacie przy dobrej widoczności.
 
 
starykot 


Wysłany: Pon 08 Wrz, 2008 01:14   

Cieszy mnie fakt, że znalazłeś miejsce w którym realizujesz zarówno siebie jak i swoje potrzeby. O to przecież chodzi w życiu. Mnie z wielkiego miasta wygnała właśnie fauna występująca tam. ;-) Mam nadzieję, że nie będzie Ci przeszkadzało, że pozostanę przy swoich preferencjach. Ja tam widuję więcej żywego niż bym chciał, zwłaszcza na szosach.
Obawiam się, że dla przeciętnego mieszkańca Żuław wpisanie regionu na jakąś tam listę oznaczać będzie kolejną falę bezczelnych urzędników, podobnie jak przy unijnych okazjach. Ja mam wprawę w wyrzucaniu ich za płot, ale inni? :idont:
_________________
Lubię tu wpadać
 
 
Milek
[Usunięty]

Wysłany: Pon 08 Wrz, 2008 16:54   

starykot napisał/a:
Cieszy mnie fakt, że znalazłeś miejsce w którym realizujesz zarówno siebie jak i swoje potrzeby. O to przecież chodzi w życiu. Mnie z wielkiego miasta wygnała właśnie fauna występująca tam. ;-) Mam nadzieję, że nie będzie Ci przeszkadzało, że pozostanę przy swoich preferencjach. Ja tam widuję więcej żywego niż bym chciał, zwłaszcza na szosach.
Obawiam się, że dla przeciętnego mieszkańca Żuław wpisanie regionu na jakąś tam listę oznaczać będzie kolejną falę bezczelnych urzędników, podobnie jak przy unijnych okazjach. Ja mam wprawę w wyrzucaniu ich za płot, ale inni? :idont:

Min.po to są dotacje i tu się zgadzam, urzędas też ma potrzeby.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group