|
Marienburg.pl
Nasze Miasto, Nasza Pasja...
|
Ogłoszenie |
Ta witryna korzysta z plików cookie. Możesz wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach przeglądarki. Więcej informacji na ten temat znajdziesz w naszej Polityce dotyczącej "cookies"
Chronimy Twoją prywatność Więcej informacji na ten temat znajdziesz w temacie o RODO |
Mennonici na Żuławach |
Autor |
Wiadomość |
BornToRide
motomaniaq
|
Wysłany: Pon 03 Wrz, 2007 15:42
|
|
|
i jak z danymi?:D czy jeszcze nie po urlopie |
_________________ "Life to ride , Ride to life" (Żyć żeby jeździć, Jeździć żeby żyć"). I nagle wszystko znów stanie się możliwe. |
|
|
|
|
kolekcjoner
Mistrz
Pomógł: 57 razy
|
Wysłany: Pon 03 Wrz, 2007 23:25
|
|
|
dzisiaj był wariacki dzień (pierwszy). Może jutro najpóźniej pojutrze |
_________________ Witam Malborżanki i Malborżan!
|
|
|
|
|
BornToRide
motomaniaq
|
Wysłany: Wto 04 Wrz, 2007 17:19
|
|
|
spoko nie spieszy mi się.. po prostu się dopomniałem |
_________________ "Life to ride , Ride to life" (Żyć żeby jeździć, Jeździć żeby żyć"). I nagle wszystko znów stanie się możliwe. |
|
|
|
|
kolekcjoner
Mistrz
Pomógł: 57 razy
|
Wysłany: Nie 23 Wrz, 2007 15:37
|
|
|
BornToRide napisał/a: | właściwie kogo uznajemy za twórce wału? czy gdzieś są informacje dokładniejsze o meliorowaniu żuław, budowaniu wałów itp? |
Przepraszam za zwłokę, ale uciekło mi to z głowy. Poniżej kilka pozycji bibliograficznych z interesującego Cię tematu.
Kiziuk Edmund, Mennonici w Gdańsku, Elblągu i na Żuławach Wiślanych w drugiej połowie XVII i w XVIII wieku. Gdańsk 1994
Szafran Przemysław, Żuławy Gdańskie w XVII wieku. Gdańsk 1981.
Długokęcki WIesław, Osadnictwo na Żuławach w XIII i początkach XIV wieku. Malbork 1992.
Klim Roman, Ślady mennonitów w rejonie Nowego Dworu Gdańskiego. [w:] Zeszyty Żuławskie, nr 1, 1995.
Mannhardt H.G. Die Danziger Mennonitengemeinde. Ihre Entstehung und ihre Geschichte 1569 - 1919. Danzig 1919.
Także inne ogólne opracowania historyczne dootyczące historii Pomorza Gdańskiego. |
_________________ Witam Malborżanki i Malborżan!
|
|
|
|
|
BornToRide
motomaniaq
|
Wysłany: Czw 27 Wrz, 2007 17:02
|
|
|
dzięki |
_________________ "Life to ride , Ride to life" (Żyć żeby jeździć, Jeździć żeby żyć"). I nagle wszystko znów stanie się możliwe. |
|
|
|
|
Paweł1973
|
Wysłany: Pią 07 Mar, 2008 21:43
|
|
|
Witam Was.
To miłe spotkac ludzi tak zaangażowanych w to co robią...czują.. Moi przodkowie byli Mennonitami osiedlonymi na Żuławach, czy ktoś z Was odwiedzając cmentarze mennonickie spotkał się może z nazwiskiem Fanslau/Fanzlau/Vanselau lub podobnie brzmiącym?? Szukam korzeni mojej rodziny i będę wdzięczny za jakiekolwiek wskazówki.
Pozdrawiam serdecznie
Paweł |
|
|
|
|
konto_usunięte [Usunięty]
|
Wysłany: Pią 07 Mar, 2008 21:46
|
|
|
Paweł1973 napisał/a: | Moi przodkowie byli Mennonitami osiedlonymi na Żuławach |
A z jakiej części żuław? W Stogach na cmentarzu można by poszukać - pięknie odrestaurowany cmentarz |
|
|
|
|
kolekcjoner
Mistrz
Pomógł: 57 razy
|
Wysłany: Pią 07 Mar, 2008 21:53
|
|
|
Nie zetknąłem się z tym nazwiskiem (nawet podobnie brzmiącym). W urzędzie konserwatorskim w Gdańsku (Kotwiczników 20 albo w archiwum na Trójcy Świętej - Dolne Miasto) znajduje się dokumentacja "Cmentarze mennonickie na Żuławach i w dolinie Wisły". Tam znajduje się najpełniejszy wykaz nazwisk. Być może nazwisko to pojawiło się w pracach profesora Kizika (patrz moje posty powyżej w tym temacie). Polecam też kontakt z Panią Anną Walczak z Muzuem Etnograficznego w Toruniu.
Ale poszukam w swoich materiałach. Jak coś znajdę to dam znać. |
_________________ Witam Malborżanki i Malborżan!
|
|
|
|
|
Paweł1973
|
Wysłany: Pią 07 Mar, 2008 22:15
|
|
|
Jak juz napisałem, będę wdzięczny za jakiekolwiek informacje...
Napewno podczas urlopu i wakacyjnej wizyty u Rodziców w Kwidzynie odwiedzę Stogi ale do urlopu jeszcze trochę czasu upłynie.. Nie wiem niestety w jakim rejonie Żuław żyli... wciąż szukam.. wiem tylko tyle, że uciekli przed Fryderykiem do zaboru Rosyjskiego do Rypina a następnie osiedlili sie na terenie Pojezierza Brodnickiego..
Pozdrawiam
Paweł |
|
|
|
|
kolekcjoner
Mistrz
Pomógł: 57 razy
|
Wysłany: Pią 07 Mar, 2008 22:20
|
|
|
To mi pasuje do rodzin z doliny Wisły, rejon Świecia i Chełmna. Z tych rejonów w I połowie XIX wieku wiele rodzin przeniosło się w okolice Wyszogrodu, ale i na inne tereny zaboru rosyjskiego, a około 1850 nad Wołgę. Polecam dokumentację "Cmentarze mennonickie na Żuławach i w dolinie Wisły. |
_________________ Witam Malborżanki i Malborżan!
|
|
|
|
|
Paweł1973
|
Wysłany: Pią 07 Mar, 2008 22:28
|
|
|
Dzięki, napewo tam zajrzę.. Wiem, że równolegle, ine gałęzie tej rodziny osiedliły się w okolicach Szczecina oraz Bogdańca (okolice Gorzowa Wlkp.) ta ostatnia gałąź zapisała się jednak niechlubnie na kartach historii (Carl Heinz Fanslau - sądzony w Norymberdze) Moja gałąź związana jest jednak z inną osobą.. weternanem walk o Warszawę, potem w Afryce a na koniec o Monte Cassino gdzie zginął a jego śmierć opisał Wańkowicz..
Pozdrawiam |
|
|
|
|
Kuglow
Pomógł: 3 razy
|
Wysłany: Pią 07 Mar, 2008 23:11
|
|
|
ppłk.Karol Fanslau zginął 17.V.1944. |
|
|
|
|
Anneke
|
Wysłany: Pią 05 Wrz, 2008 23:01
|
|
|
Czy znacie może jakichś mennonickich pisarzy działających na terenie Żuław? Lub macie dostęp do jakiejkolwiek literatury mennonickiej? (o ile w ogóle takowa istniała) Śpiewniki, wiersze, epitafia, może listy, które wymieniali z Holandią? Interesuje mnie głównie literatura w języku holenderskim...
Z góry dziękuję za pomoc |
|
|
|
|
kolekcjoner
Mistrz
Pomógł: 57 razy
|
Wysłany: Pią 05 Wrz, 2008 23:20
|
|
|
Anneke napisał/a: | literatura w języku holenderskim... |
O ile wiem, to Mennonici posługiwali się językiem niemieckim a znajomość holenderskiego nie występowała u nich już od XVII wieku (nie wiem jak wcześniej). Źródła pisane to literatura teologiczne (Pismo Święte i pochodne - kazania itp) a także okazjonalna (wiersze gratulacyjne z okazji różnych rocznic) drukowane na laurkach wręczanych jubilatom a także sepulkralna - teksty na nagrobkach.
Nie wiem, czy istnieje z okresu po XVI wieku jakakolwiek korespondencja z Niederlandami - może jedynie handlowa. |
_________________ Witam Malborżanki i Malborżan!
|
|
|
|
|
Anneke
|
Wysłany: Pią 05 Wrz, 2008 23:40
|
|
|
Hmm.. no trudno.. jakoś to przeżyję aczkolwiek niemieckim nie władam tak dobrze.. zwłaszcza dolnoniemieckim a wiadomo gdzie można znaleźć te teksty? |
|
|
|
|
kolekcjoner
Mistrz
Pomógł: 57 razy
|
|
|
|
|
karVVan
Pierwszy Burmistrz Marienburga
Pomógł: 1 raz
|
Wysłany: Pon 12 Lip, 2010 16:14
|
|
|
http://www.portalpomorza.pl/aktualnosci/zrodla/3
Aktualności / Mennonici wrócili na Żuławy
Piątek, 09 Lipca 2010
Cytat: | Mennonici wrócili na Żuławy
MALBORK. - Dla wielu z tych osób to był autentyczny powrót do korzeni, bo na cmentarzu w Stogach odnaleźli groby swoich przodków - mówi Bolesław Klein, organizator Międzynarodowego Spotkania Mennonitów Dolnej Wisły, którzy odwiedzili m.in. Stogi Malborskie.
Autor: (iwos) Źródło: Gazeta Malborska. |
|
_________________ -Tam można przyjść,usiąść se,pokontemplować ,trochę pomarzyć i taki spokój z tego bije.
-Nie,nie,cały czas to tylko zamek,zamek i jeszcze raz zamek.No i rzeka Nogat jest,no i nic więcej.(...) |
|
|
|
|
Hagedorn
Administrator
Pomógł: 28 razy
|
Wysłany: Pon 12 Lip, 2010 17:09
|
|
|
ja tam czekam na autentyczny powrót choćby jednej rodziny mennonickiej na Żuławy - kogoś, kto zechciałby tu mieszkać i prowadzić gospodarstwo zgodnie z tradycjami przodków!
nie jest to wcale takie nierealne - w USA i Kanadzie np. dobrze się mają wspólnoty Hutterytów czy Amiszy, parę lat temu czytałem ciekawy artykuł o Amiszach pod Warszawą, prowadzących gospodarstwo ekologiczne...
Amisze znad Wisły |
_________________
|
|
|
|
|
Grażyna
GML
Pomogła: 8 razy
|
Wysłany: Pon 12 Lip, 2010 23:03
|
|
|
Hagedorn napisał/a: | ja tam czekam na autentyczny powrót choćby jednej rodziny mennonickiej na Żuławy |
Jedna rodzina chyba by nie dała sobie rady w naszej "rzeczywistosci". Wszak "Ich religią była praca". Ich tradycja nie zostałaby we właściwy sposób zrozumiana, musieliby się zmagać i z urzędami i z otoczeniem. Także do jakiegokolwiek zboru, który mógłby im odpowiadać jako miejsce nabożeństw też byłoby im daleko. |
Ostatnio zmieniony przez Grażyna Pon 12 Lip, 2010 23:04, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
Hagedorn
Administrator
Pomógł: 28 razy
|
Wysłany: Wto 13 Lip, 2010 08:09
|
|
|
skoro jedna rodzina Amiszów pod Warszawą daje radę to myślę, że i jedna rodzina mennonitów pod Gdańskiem też by sobie poradziła |
_________________
|
|
|
|
|
Linka
Mistrz Bride of Francula
Pomogła: 8 razy
|
Wysłany: Wto 13 Lip, 2010 11:25
|
|
|
W Meksyku mennonici również tworzą zwarte enklawy, żyjące według surowych zasad sprzed wieków, choć może nie do tego stopnia, co amisze. Oni na pewno nie opuszczą swoich ziem, bo mają za dużo do stracenia. Musiałby być to więc ktoś z Europy - z Niemiec lub Holandii... |
_________________ ............................................. |
|
|
|
|
Hagedorn
Administrator
Pomógł: 28 razy
|
Wysłany: Sob 03 Sie, 2013 13:44
|
|
|
może już nie mennonici, ale w każdym razie Holendrzy wracają na Żuławy!
fajny artykuł ukazał się w czerwcu w "Polityce":
Cytat: | Wieś nazywa się dziś Trzcinisko. Rodzina van der Burgów żyje tu skromnie. Wprawdzie nie noszą się na czarno, jak mennonici, ale mieszkają w małym parterowym domku, zbudowanym z trzech połączonych i obitych drewnem kontenerów. Przed domkiem stoi kilkunastoletni Citroën. – Na prawdziwy dom przyjdzie pora – mówi żona Basa, Ania, huśtając półtorarocznego Jonasza. – Na razie są ważniejsze inwestycje. Rok temu postawili nowoczesną przechowalnię ziemniaków za 1,3 mln zł. Ania postarała się o dotację 300 tys. zł z Unii Europejskiej, milion trzeba było wziąć kredytu.
Pięć lat temu Bas kupił 85 ha samej ziemi, bez domu i zabudowań gospodarczych. Pierwsze trzy miesiące mieszkał więc w przyczepie kempingowej, którą postawił na polu namiotowym na pobliskiej Wyspie Sobieszewskiej. Letnicy dziwili się, czemu ten holenderski turysta wraca z plaży taki brudny. A on umorusany z pola wracał. Zanim van den Burgowie mogli zająć się rolnictwem, musieli wykonać iście mennonicką robotę. Przywrócić ziemi stan używalności, bo poprzedni właściciel zakwasił glebę.
[...]
Mennonici budowali na Żuławach wały przeciwpowodziowe, tamy, wiatraki, dbali o rowy melioracyjne, sadzili wierzby – naturalne pompy osuszające pola. Gdy zniknęli, urządzenia hydrotechniczne podupadły, część ziem uprawnych została znów zalana, a na pozostałym obszarze zaczęły rządzić pegeery. – W naszej wsi nikt przed Basem nie kosił rowów – wspomina Grzegorz Bogun, miłośnik historii Żuław. – A teraz ludzie go naśladują. Bas wykosił trzciny, oczyścił rowy z mułu i śmieci. Na polach położył dreny. Potem dokupił 15 ha ziemi. Uprawia pszenicę, rzepak, ziemniaki. W czasie wykopków na jeden dzień ma umówionych 12 ciężarówek. Każda zabiera do fabryki frytek 25 ton kartofli.
Mały Jonasz podnosi ziemniaka i woła: – Appel.
– Mówi się aardappel – śmieje się Bas. Po holendersku ziemniak to dosłownie jabłko ziemi.
– Nasza rodzina próbowała kiedyś sadzić ziemniaki, ale dwa razy nam zgniły i daliśmy spokój – opowiada Andrzej, sąsiad Basa, który pomaga osadnikowi ładować kartofle. Bo Bas nie zatrudnia robotników rolnych. Pomagają sobie wzajemnie z sąsiadami, jak kiedyś mennonici, którzy w ten sposób zapewniali sobie dobre uczynki.
– Szczypta tego, szczypta tamtego – mówi Bas enigmatycznie o tajemnicy uprawy ziemniaków. Na pewno ważny jest drenaż. Gdy jest za mokro, woda odpływa z pola do rowów, gdy jest za sucho, nawadnia je. No i nawożenie oraz opryskiwanie. Bas potrafi opryskiwać pole pięć razy dziennie.
– Zanim się sprowadzili, miałem pasiekę – opowiada stolarz Bogun. – Ale te opryski nie były dobre dla pszczół, więc zlikwidowałem, by żyć w zgodzie z Holendrem.
– Sąsiedzi nam się trafili wspaniali – potwierdza Ania. Ale gdy trzeba było więcej rąk do pracy przy żniwach, nie mogli znaleźć chętnych. – Niby bezrobocie, a panowie wolą z piwem pod sklepem stać. W końcu do pomocy zjechali kuzyni i stryjowie Basa z Holandii.
Dwa podejścia do ziemniaków
Ziemniaki na Żuławach uparł się sadzić Ben van de Westeringh. – Polacy twierdzili, że tutejsza gleba jest na nie za ciężka. Ale u nas w Holandii jeszcze cięższa, a rosną – opowiada pionier współczesnego osadnictwa holenderskiego w delcie Wisły, który od 1996 r. mieszka we wsi Żuławy Książęce.
Choć prowadzi potężne gospodarstwo rolne, też żyje skromnie. Mieszka w jednym pokoju w starym budynku popegeerowskim, w którym jest siedziba jego firmy. Wprawdzie zbudował nowy dom, ale użyczył go swemu polskiemu brygadziście, by zamieszkał w nim z żoną i dwójką dzieci.
Zanim mógł wprowadzić holenderskie metody uprawy ziemniaka, musiał się ciężko napracować. Ale praca to jego religia. Mimo swoich 71 lat jest w świetnej kondycji, wspina się po drabinie, skacze przez kanały jak sarna i nie myśli o emeryturze, choć właśnie przyjechał jego 21-letni wnuk Mark, by uczyć się pracy na roli i kiedyś objąć firmę.
Kiedy w 1992 r. Ben rozglądał się w Polsce za kupnem ziemi, dostał propozycję zarządzania dużym gospodarstwem popegeerowskim pod Słupskiem. Zgodził się, lecz po kilku miesiącach miał dość. Jak mówił, nie potrafił współpracować z ludźmi o mentalności homo sovieticus. Wrócił do kraju i nie chciał mieć z Polską więcej nic wspólnego. Synowie go namówili, by spróbował gospodarzyć na swoim. Kupił więc 700 ha po państwowym gospodarstwie rolnym.
– Budynki były w ruinie, wszędzie walały się butelki po wódce – opowiada Ben. Sam prawie nie pije, choć ma w biurze nieźle zaopatrzony barek. Podobno mennonici też nie pili alkoholu, w ich wsiach nie było gospód, ale nie przeszkadzało im to produkować w Gdańsku słynnego likieru Goldwasser.
|
http://www.polityka.pl/sp...kiej-ziemi.read |
_________________
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
|